wtorek, 5 października 2010

Zaden rower nie jest nielegalny!

tym, ktorzy spodziewali sie filozoficznych rozmyslan o naturze Japonii i Japonczykow doradzam cierpliwosc. w zamian czeka Was kolejna skrupulatna relacja z urzedowych mak. wnioski o natrurze Japonii i Japonczykow musicie wyciagnac sami.


Wiekszosc z Was wie, ze co jak co ale cyklista to ja nie jestem. Trzeba jednak przyznac, ze rozowe (prawie) ostre kolo i mitacka pogoda - idealna do podrozy na dwoch kolkach - troche zmienia moje dotychczasowe przyzwyczajenia. Oczywiscie do czasu kiedy na przyklad zaoram zebami kawal chodnika albo znowu zapomne, ze w Japonii obowiazuje ruch lewostronny i cudem unikam zderzenia. W kazdym razie z milosci do swego rozowego potworka (somehow that does not sound right...) postanowilam dzisiaj uczynic go legalnym. Co zabawne proce

dura legalizacji sluzy glownie temu, zebym mogla lamac rowerem przepisy parkowania i liczyc na to, ze odholowany pojazd bedzie do znalezienia. Czyli wypelnilam przepisy zeby moc bezpiecznie je lamac. Bardzo japonskie. Musicie jednak wiedziec, ze holowanie nielegalnych rowerow odbywa sie w Mitace w okolicach dworca czesto oraz gesto. W ogole nie ma tam bezplatnych parkingow, a zeby wjechac na te odplatne nie placi sie cieciowi przy wjezdzie. Trzeba sie opodatkowac w rocznej deklaracji podatkowej w styczniu (how weird is that?) - na chodniku zas mozna bicykl postawic na maksymalnie trzy godziny. Tak wiec z rana nie odwazylam sie mojego niezarejstrowanego dwukolowca wyprowadzic spod akademikowego daszka i do pociagu dymalam trzy kilometry na obcasach. Kolana na

pewno podziekuja mi za to za 10 lat...

O procedurze otwierania konta niewiele moge napisac - na szczescie nie wygladala ona tak jak na zajeciach z japonskiego. Szczesliwie dlonie wszechmocnego Todaiu zorganizowaly dla wszystkich ludzi zza morza specjalne spotkanie, oferujac ochotnikow bankowych do pomocy w uzupelnianiu rubryczek. Tak wiec gon sie Mimozo, wcale nie bylas mi potrzebna. Zreszta jeden Hindus przyszedl chyba z twoim bratem blizniakiem. Zlosliwie stwierdze, ze tenze blizniak na niewiele sie Hindusowi przydal. Anyhows, jako ze bylam jedyna osoba bez tutora, doswiadczylam specjalnej opieki i troski - dopoki nie wyniklo, ze jednak cos tam rozumiem z japonskiego... Damn, nastepnym razem bede to skrupulatniej ukrywac. Po banku ponownie nawiedzilam pania Yasude z biura wspolpracy miedzynarodowej, oddalam jej troche dokumentow, dowiedzialam sie, ze po 16.00 musze oddac kolejne. W wolnym czasie wrocilam wiec do akademika rejstrowac pojazd. Pelen sukces. Kontratak na uniwersytet wykonalam juz za pomoca bicyklu. Malo tego

! Zasiegnawszy jezyka udalo mi sie odnalezc BEZPLATNY MIEJSKI parking. Musialam co prawda oddalic sie od dworca o jakies 500 metrow i przedostac na zarosniete podworze ale czego czlowiek (zwlaszcza Krakus!) nie zrobi dla oszczednosci...

Oszczednosci niestety nie mogly objac 15 zlotych, wydanych na kolejna podroz do Tokio i nazad. No ale jest szansa ze po dzisiejszych wysilkach biuro studentow zagranicznych na jakis czas sie ode mnie odczepi. Zywiac taka nadzieje powrocilam do Mitaki - po drodze nagradzajac sie za udany dzien zakupem kosza na brudy, proszku do prania (lub czegos co wyglada na proszek do prania - okaze sie po pierwszym uzyciu...) i Koktajlu Karori Mango Mix Suntory (kto zna ten wie, kto zas nie zna potegi japonskich puszkowanych drinkow niskoalkoholowych i tak nie zrozumie...). Zyc, nie umierac. Tylko dlaczego moj profesor opiekun olewa moje maile, skoro KONIECZNIE, NIEZWLOCZNIE POTRZEBNY MI JEGO PODPIS NA JEDNYM DOKUMENCIE?!! Coz. Nie tak niezwlocznie zeby jutro ruszac tylek z Mitaki. Wysmaze maila do biura anglistyki (jak milo, ze moge to zrobic po angielsku, ha!) - zatrudnili dziada to niech go teraz dla mnie zlokalizuja...


Czytam: gazete.pl nadrabiajac zaleglosci z wiesci z kraju und swiata. (Ja chce nadrabiac swiat a pierwsze widze to .. rece opadaja)

Slucham: The Smashing Pumpkins- Raindrops + Sun Showers. ta muzyka byla dzis tlem audio w moim snie w ktorym Kim Catrall starzala sie ale tak jak kwiatek (?) a ja polknelam igle do szycia (?!)

Dokonania: udalo mi sie zaplacic w maszynie akademikowej o 100 jenow za malo za ten miesiac, wiec bezlitosny system odlaczyl mi prad

Fun fact: oficjalnym weryfikatorem tozsamosci w Japonii jest 判子 czyli pieczec. Obcokrajowcom doradza sie, zeby na poczatku do zalatwiania podstawowych spraw kupili jakakolwiek z dowolnymi znakami nazwiskiem. mozna chyba nawet uzywac takiej z obrazkiem myszki miki.


PS. Dla osobnikow glodnych obrazkow: edukacyjna mapka.




Oto swiat z podzialem na ruch prawo- i lewostronny.

Jutro poza zalatwieniem telefonu nie mam nic powaznego do roboty wiec sprobuje udokumentowac piekny, jesienny wyglad miasta Mitaka :-D

1 komentarz: