wtorek, 19 października 2010

Limbo


wielkies mi pustki uczynila w portfelu moim/
moja droga karto, pojawieniem sie swoim

       Dzisiejszemu wpisowi patronuje literka 無 (dla tych, ktorzy nie maja w komputerze kanji: prosze natychmiast zainstalowac sobie obsluge znakow!). 無 (czyli む [czyli mu]) jest jedna z podstawowych dalekowschodnich kategorii filozoficzno-estetycznych, wywodzaca sie z tradycji zen. Mozna ja kojarzyc z nieobecnoscia, brakiem i pustka*. Prawdziwa jej istota to naprawde glebokie wody, absolutnie nie na miare moich mozliwosci pojmowania. W kazdym razie w tej chwili wazne jest, zebyscie wiedzieli o istnieniu 無, oraz kojarzyli je z niebytem. Niebyt ow postawi bowiem w zupelnie nowym swietle me dzisiejsze doswiadczenia.

tu na przyklad jest bardzo duzo 無. pomijajac oczywiscie fakt, ze 無 nie moze byc duzo ani malo. 無 nie ma.

       Pierwszym zetknieciem z mistycznym nieistnieniem byl dla mnie poranny brak grupy zajec z lektury tekstow. Mila  pani z centrum jezykowego, podrapawszy sie po glowie, stwierdzila, ze w ogole nie wie jakie zajecia mi polecic, bo jedne beda raczej za latwe, a drugie raczej za trudne. Doradzila zatem udac sie i na te, i na te, poczym na podstawie doglebnej obserwacji podjac mozliwie odpowiedzialna decyzje. Najsampierw stawilam sie na grupe tzw. ‘glupsza’. Okazalo sie, ze grupa glupsza ubliza mojej inteligencji. Wystarczy napisac, ze sklada sie z samych bialych (o dziwo tylko jeden Francuz). Przez 90 minut spiewalismy piosenki i omawialismy konstrukcje gramatyczne z zakresu drugiego roku japonistyki. Efekt? Zzeraja mnie watpliwosci: moge bowiem albo pozostac na zajeciach dla linguistically challenged, albo przeniesc sie na inne, gdzie zostane zeslana do oslej lawki, a na glowe naloza mi takie cos... Czy juz wspominalam, jak bardzo nie lubie byc na froncie walki miedzy lenistwem a ambicja?
       Nicosc popoludniowa zapewnila mi japonska przerwa na lunch. Jest to specyficzna forma organizacji czasu we wszystkich tutejszych panstwowych przybytkach (do ktorych sila rzeczy zalicza sie takze Todai). Oto, aby dac kazdemu studentowi/wykladowcy/cieciowi szanse zjedzenia pozywnego obiadku, (ktory zasili go do dalszej pracy) wszystkie  instytucje zawieszaja dzialalnosc w godzinach 12:00 do 13:00. Zasadniczo swietny pomysl (zwlaszcza jesli porownac go do braku pomyslu [mu-pomyslu] na UW, gdzie wszyscy usiluja w ciagu 15-minutowej przerwy wciagnac jak najwiecej pozywienia, zeby na popoludniowych zajeciach nie pasc z wycienczenia). Niestety prawda jest taka, ze na uniwersytecie przerwa na lunch sprawdza sie tylko jesli w okalajacych go godzinach mamy jakies zajecia. Jesli, nie daj boze, ktos utrafil (tak jak ja dzisiaj) zajecia rano i poznym popoludniem (czyli jak to sie mowi ‘z dziura w srodku’) to dziura miedzy nimi rozrasta sie do MONSRUALNYCH rozmiarow.
       Me trzecie 無, to najbardziej prozaiczne z wszyskich mu: mu-gotowki, spowodowane tym, ze nie tylko kupilam bilet miesieczny ale jeszcze wybralam wersje drozsza, a zapewniajaca szybszy dojazd (znaczy w moim przypadku c.a. 40 minut) na Todai. Zatem czeka mnie teraz czas mu-pozywienia oraz mu-rozrywek ale przynajmniej moge sie szybko poruszac po Tokio (czy tez jednym jego kwartale)!
Czytam: Tablice ze znakami. To kolejna rzecz z ktora myslalam, ze pozegnalam sie juz na zawsze, a tu psikus!
Slucham: Sara Noxx - If You. W ramach przygotowania do TEGO. W weekend oczekujcie dokladnej, przerazajacej relacji.
Dokonania: Hm. 無
Fun Fact: Japonscy mezczyzni maja bardzo krotkie nogi.

PS. Na zakonczenie chcialam Wam zapostowac zdjecie najbardziej uroczych kanapeczko-bulek swiata, ktore znalazlam dzis w Seven Eleven. Niestety pokonal mnie glod i zjadlam je w drodze do dom. Zamiast kanapeczek macie zatem prawdziwe mu. 

無-pozywienia w pismie pieczeciowym
---
*) nie wiem dlaczego to brzmi, jakbym to przepisala z Wikipedii

3 komentarze:

  1. zatem oto koment z mu-sensem:
    jabłko latarka krzesło wóz
    bzdura polityk stół i nóż

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne jest to 無 w wersji 篆書!! Wolff adores *____*
    A jeszcze co do 無, to przypomina mi się, jak jedna nasza wspólna koleżanka siedząc na fotelu dentystycznym zaczęła wyobrażać sobie 無 i tak dobrze jej poszło, że cały ból uleciał i... usnęła :D

    PS. Skończyłam dziś wreszcie czytać jedną powieść po japońsku, niedługo na poważnie biorę się za słonia z Kansai! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. To 無 to jest 80% mojej pracy ostatnimi czasy. I niech dalej 無 przewodzi ilości zajęć w pracy.
    Wznieśmy okrzyk ku czci 無.
    BANZAI
    ばんざい
    万歳

    P.S. nie wiem tylko czy dobrych znaków użyłem ale co tam, japonistą nie jestem (nawet humanista nie jestem, umysł mój jest ściśle zamknięty na wszystko). :P

    OdpowiedzUsuń