piątek, 15 października 2010

Za chwile dalszy ciag Programu


plus przedwczesne Halloween w Mitace

    Wierni czytelnicy! Dzisiaj piatkowy wieczor, wiec miast maltretowac mozg kolejna dawka seriali, sprobuje zaznac nieco miedzyludzkich interakcji. Niestety z tegoz wzgledu czas, ktory normalnie zmitrezylabym na blogowa aktualizacje, musze w zamian poswiecic wyszorowaniu sie pod prysznicem (studenckie standardy higieniczne sa owszem zanizone, ale bez przesady!). Jutro zdam Wam relacje z domniemanego clubbingu, czy co tez tam sie zdarzy (mam bardzo ograniczone informacje a Portugalczyk, moja wtyka spoleczna nie chce niczego wyjasniac zaslaniajac sie enigmatycznym ‘it’s a siarprajz!...hm)
    W kazdym razie w wielkim skrocie: dzis zaznalam pierwszych zajec okolojezykowych: 日本事情 czyli cos jakby Wstep Do Japonskiego Umyslu. Moja grupa  sklada sie z czterech osob: Taja, Chinki, Wlocha i Finki (ladnie sie zrymowalo). Poziom jezykowy jest bardzo rozny: od biednej Finki (ktora jest biedna podwojnie: nie tylko slabo zna japonski, ale takze odkad ostatnio ja widzialam zdazyla zlamac reke) do super plynie mowiacego Wlocha z Milanu (Kajusie, bylas naszym konwersacyjnym icebreakerem!). Pani nauczycielka to przesympatyczna zywotna + dowcipna pani w srednim wieku (o tyle o ile jestem w stanie to ocenic.. z Japonkami nie jest pod tym wzgledem latwo)... Chetnie pokazalabym Wam to wszystko na obrazku, ale niestety zapomnialam dzis aparatu, a kabelka, ktory pozwoli mi polaczyc komofon z komputerem jeszcze nie posiadam.
    Na sam zas koniec najsmaczniejsze: Podczas konwersacji z Wlochem (ktory jest bywaly, bo na stypendium przebywa juz pol roku), ten wyjawil mi pewien fakt, ktory (moze) wreszcie wyjasni, dlaczego akademik w Mitace jest tak upiornie pusty. Otoz (trzymajcie sie mocno) w czerwcu znaleziono w szafie jednego lokatora LUDZKIE ZWLOKI. Ja nie zartuje. Dzis zamierzam sprzedac te informacje wszystkim AIKOMowcom - mam nadzieje na wybuch paniki i serie przeprowadzek.

    Sciskam Was i do przeczytania jutro. (Czy tez jak podejrzewam w poniedzialek, kiedy wrocicie odrabiac biurowa panszczyzne...) Milego weekendu!


7 komentarzy:

  1. O, a czy w Minoo nie skakali z któregoś budynku akademika? Coś mi się takiego przypomina... Cóż, japoński akademik z dobrodziejstwem inwentarza ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. (oto słowo cukra) weeeeeeeeee :) najprawdziwszy survival horror :) Resident Evil 6 - Mayonella on run :) Mayu pamiętaj, żeby zawsze mieć załadowany na fulla pistolet, ostrzeliwać zombie z maksymalnego dystansu i mieć pod ręką healing spray :) a na kultystów butelki z benzyną :) - w akademiku czai się zło ..... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie residen evil, a raczej Silent Hill - the dormitory. :P
    Ale ciekawe czy to przypadkiem nie o twoją szafę chodziło, w końcu wspominałaś coś o tajemniczych odgłosach jakie słyszysz. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. (cukierrro) co tam silent hill - robimy Final Fantasy XV The Tokyo Nightmare :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza zasada survivalu: nie wierz w nic, co mówi Ci Włoch!Oni zawsze coś mówią i nie zawsze z sensem. A wiadomością, że Włoch dobrze mówi po japońsku zastrzeliłaś mnie po prostu. Może ma jakichś japońskich przodków? Wymawia H???
    Keep me informed na temat swego deeto z Portugalczykiem, bom bardzo zaintrygowana jego wyluzowaną postacią:)
    Miłego imprezowania!
    Buziaki, Kiar

    OdpowiedzUsuń
  6. "temat swego deeto z Portugalczykiem"

    EKHEM!

    OdpowiedzUsuń
  7. Carolu, jak widzisz imprezowanie bylo pierwszej wody :D A foto z toporem chyba zaprezentuje Portugalczykowi: mysle, ze cos z tego bedzie!

    OdpowiedzUsuń