środa, 27 października 2010

Mimoza, live @ Shibuya



to jest jasna strona japonskiego show businessu. tune in tomorrow, jesli chcecie poczytac o stronie ciemnej!

      
       Najwierniejsi z czytelnikow (i Ty, osobo, ktora znalazlas tego bloga w googlu, wyszukujac go za pomoca frazy ‘to taka biedronka’)! Dzis krotko, bo w formie obrazkowej, opisze Wam wyprawe na koncert jednej, jedynej, niepowtarzalnej MIMOZY!
       Kochana (i pisze to bez cienia ironii) Mimoza sprezentowala mi bilet, kiedy powiedzialm jej, ze zasadniczo lubie jej piosenki na majspejsie. A skoro juz dostalam tenze bilet, nie bylo zmiluj i, chociaz dzisiaj pogoda naklaniala raczej do spedzania czasu w towarzystwie farelki oraz kubka herbaty, wieczorowa pora dzielnie ruszylam na Shibuye.


Oto kawal Shibui. Calosc to mniej wiecej to samo spotegowane po stokroc oraz BARDZO trudne do zniesienia, zwlaszcza w godzinach wieczornego szczytu (ktory trwa tu od 18tej do 5tej rano, niezaleznie od dnia tygodnia...) Ada twierdzi, ze sam widok tej dzielnicy nieomal przyprawia ja o apopleksje. Hm, nie da sie ukryc, ze cos w tym jest.
     Mialam troche klopotow, zeby znalezc wlasciwe miejsce, ale nieoceniony google street view poraz kolejny mnie uratowal.


To tu! Modelowy rozmiar klubu w Shibui czyli (tak samo jak w Shinjuku) tak zwana ‘mala szafa’.
     Wewnatrz miesci sie scena na 1,5 wykonawcy, bar oraz przestrzen na maksimum dwudziestu sluchaczy.
W murowanej piwnicy, spiewali Japonczycy!
        Generalnie w Japonii granie na instrumentach jest bardzo popularne i robi to prawie kazdy dzieciak. W efekcie, wiekszosc Skosnych nie tylko umie cos tam pobrzekiwac ale jest tez po prostu niezle umuzykalniona - zwlaszcza w porownaniu do nas bialasow (ktorzy jak wiadomo uzywalismy cymbalek glownie do bicia innych przedszkolakow)

Mimoza sie nawadnia
       Chyba dlatego moze istniec tyle miniaturowych barow z muzyka na zywo. Taka Mimoza, piszaca po godzinach wlasne piosenki, ma gdzie je spiewac, zaprasza znajomych, znajomi skoro zostali zaproszeni to przychodza - nawet jesli nie placa za bilet (bo dostali go w prezencie) pewnie wypija drinka, knajpa ma zapewniony przyzwoity obrot, Mimoza motywacje, zeby grac dalej, a przemysl muzyczny mozliwosc wyciagania skads talentow.... Hm, oczywiscie przemysl w ogole z takiej mozliwosci nie korzysta, bo dziwnym trafem jakos BARDZIEJ OPLACA MU SIE PRODUKOWAC PLASTIKOWYCH IDOLI. Ale o tym jutro!
       Dzis napisze jeszcze, ze Mimoza gra fajnie, spiewa DUZO lepiej niz na majspejsie i generalnie jest w porzadku (mam do pozyczenia singiel jesli ktos jest zainteresowany!). Piosenki pisze zas iscie slowiansko rozemocjonowane - moze dlatego sama jest takim zdechlakiem: wszystkie swe uczucia przelewa w muzyke!


A tu juz po wszytskim. To na co pokazuje palcem to moja bezcenna nalepka backstage passa, dzieki ktoremu moglam w ogole robic zdjecia!
Czytam: 激流 Yoshiki Shibaty. Jak mowila nieodzalowana Pani Okazaki na niczym nie szlifuje sie jezyka tak dobrze, jak na literackiej pulpie.
Slucham: Tim Curry - Sweet Transvestite z Rocky Horror Picture Show. Nie widzialam jeszcze wersji Glee, ale przeciez nie jest fizycznie mozliwe, zeby byla lepsza od oryginalu!
Dokonania: Na czas pobytu w Tokio wylamalam sie ze swojego bojkotu Wielkiego Szatana vel Starbucksa. Moje pozadanie goracej, zielonej herbaty z mlekiem jest po prostu zbyt potezne. Ale przynajmniej biore ja zawsze we wlasnym kubku, przez co oszczedzam cale 20 jenow!
Fun Fact: A propos: w moim kubku termicznym miesci sie PRAWIE cala duza kawa starbucksowa. Polska ekspedientka po prostu nalalaby troszke mniej niz nalezy, zeby nie przelac pojemnika. Ekspedientka japonska za kazdym razem nalewa w skupieniu ‘z gorka’. Gorka sie jej nieodmiennie przelewa, a japonska ekspedientka z glebokim poklonem przeprasza mnie po stokroc.  
PS. A jednak... IT’S HERE!!!

7 komentarzy:

  1. Uff, nadrobiłem zaległości. Przeczytałem wszystkie odcinki za ostatnie półtora tygodnia.
    Kiedy Ty masz czas to wszystko pisać (co powinno chyba jednak zabierać nieco więcej czasu niż tegoż czytanie)?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się chętnie pisze na jakiś zestaw twórczości, jak pisałem mnie się podoba. :)
    Widzę że i do Japonii dotarł MACZETTE, film jest niesamowity, a obsada po prostu powala. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Maczeta wymiata. A mimoza... well, calkiem sympatyczna :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspomnienie zielonej herbaty latte ze Starbucksa po prostu wgniotło mnie w ziemię! Nawet chyba bardziej niż Cinnamon Melts, ale pewności nie mam, bo moje kubki smakowe tak dawno nie były w Azji, że ślinią się niekontrolowanie na samo wspomnienie tych specjałów. Mam nadzieję, że nie odmawiasz też sobie lodów Haagen Dazs z zieloną herbatą, zieloną herbatą latte i orzechem makadamii:).
    Tymczasem postuluję o przywrócenie Portugalczyka (w końcu weekend się zbliża) i dziękuję, że mnie uspokoiłaś, że Włoch chociaż angielskiego nie zna, bo już myślałam, że Makaroniarze nagle zaczęli mutować:).
    Czekam na dalsze sprawozdania z odjechanych tokijskich klubów:)Buziaki, Kiar

    OdpowiedzUsuń
  5. @MJS: czyzbys w ten zawolaowany sposob oskarzal mnie o grafomanie? tak - z duma oswiadczam, ze moim celem (jak kazdego szanujacego sie bloggera) jest to, zeby czytanie tych tekstow przysparzalo Wam wiecej bolu niz mi ich pisanie

    @Kiar: widzisz i w tym tkwi szkopul, Portugalczyk ma w sobote urodziny a ja zamiast na nie chce isc na nocna parade Halloweenowa...

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do parady, to Krakowskim Przedmieściem ma w poniedziałek przejść Marsz Wszystkich Świętych :D Tak przeczytałam w gazetce. A żeby zobrazować ten artykulik, wstawili jeden obraz ze św. Jerzym i jeden autorstwa... Guido Reniego, "Święty Sebastian" :D (chodziłaś na zajęcia z tłumaczenia "Wyznań maski", prawda?).
    Swoją drogą ciekawe, czy ktoś się za Sebastiana przebierze, bo gdyby Mishima żył, to z pewnością by to zrobił, pomimo niskich temperatur :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. @Maly Wolff: Yup, Mishima gdyby zyl na pewno (nie zwazajac na swoj zaawansowany wiek) co weekend pojawialby sie na moscie w Harajuku jako JEDYNY NA SWIECIE SW. SEBASTIAN COSPLAYOWIEC!!!

    OdpowiedzUsuń