czwartek, 4 listopada 2010

Swawolny shopping z Jednoreka Finka


W zyciu poza zwiazkiem z moim Kochanym Malzonkiem calkowicie, stuprocentowo i bez dwoch zdan udal mi sie tylko jeden inny zwiazek: z amerykanska firma odziezowa Forever 21. Klucz do sukcesu naszego pozycia jest taki, ze F21 zasadniczo nie robi ciuchow ‘dla mnie’. Tym samym te ubrania, ktore mi sie u nich podobaja nie maja raczej wziecia wsrod docelowej klienteli, wiec szybko laduja na przecenach. Poza tym powodem swiatowego sukcesu F21 wydaje sie byc wzornictwo a la  Topshop, w kombinacji z cenami, osiaganymi (jak niestety podejrzewam) za pomoca nieludzkiego wyzysku pracownikow w krajach trzeciego swiata.... to tytulem wstepu, zebyscie wiedzieli na czym stoicie.
         Czwartek jest moim Dniem Wolnym, zazwyczaj jem tylko wtedy lunch z innymi zagranicznymi todajowiczami. Dzisiaj jednak postanowilam spelnic wreszcie obietnice dana Jednorekiej Fince po naszym nieslawnym spotkaniu z goffickim klubem na Shinjuku i umowilam sie z dziewczyna na zakupy. Generalnie, nie chwalac sie jestesmy z Finka dobrym tandemem zakupowym, albowiem ona ma lepsze niz ja rozeznanie w lokalnych trendach/sklepach/cenach a ja gadam po tutejszemu plus potrafie przeliczac rozmiarowke. 


Ginza - jedyne miejsce na swiecie, gdzie policjanci swietnie znaja rozklad 40.000 wystepujacych w dzielnicy butikow i potrafia do kazdego skierowac bez chwili zawahania
         Pomysl na wyjscie zrodzil sie w mej glowie wczoraj, kiedy po wyprawie do chramu Meiji czekalam na znajoma Polke na Shibui. Jako ze mialam troche czasu do zabicia postanowilam wysadowac lokalne oddzialy Zary i HaMa - po pierwsze dla celow naukowych, a po drugie dlatego z najlatwiej znalezc tam rozmiary na groteskowo wielkie, gaijinskie ciala. Niestety obie sieciowki w wersji japonskiej sa smiertelnie nudnym krolestwami wypranych kolorow, zachowawczych wzorow i przede wszystkim zawyzonych cen. H&M nie sprowadza do Azji swojej tanszej i odwazniejszej linii Divided, zas Zara wycina wszystkie w jakikolwiek sposob wyrozniajace sie projekty. Krotko mowiac flak i zwis. 
         Dlategoz plan na dzisiaj byl taki, by wybrac sie na Harajuku, do oazy rockabillowcow, plastikowych punkow i gothic lolit, gdzie modowo mozna sie zaopatrzyc we wszystko, co dziwne: poczawszy od wiktorianskiej sukienki z pcv a skonczywszy na stroju pirackiej drag queen.


Takeshita, najbardziej znana ulica na Harajuku. Jednoreka Finka (ktora studiuje w Anglii i zasadniczo jest dwujezyczna) musiala mi wyjasnic dlaczego ta nazwa jest dla Anglikow taka smieszna
        Troszke popaletalysmy sie po okolicy, lecz jako ze zadna z nas nie jest wielka fanka przedobrzonej mody hello-dark-lolita-kitty to i tak wyladowalysmy w lokalnym Topshopie oraz Forever 21. Ja jestem w dramatycznej potrzebie troche cieplejszych ubran a Finka pragnela butow, co w zasadzie z zalozenia wykluczalo wszystkie rdzennie japonskie sklepy...  Tak wiec nie tym razem szalone butiki dla oblakanych Japonek!... Ale bez obaw - powrocimy na Harajuku, tym razem z aparatem, chocby po to zeby udokumentowac wystepujace tam dziwactwa! (I dla sklepu z uzywanymi ubraniami od Vivienne Westwood, ktory podobno gdzies tam jest, ale nijak nie bylam w stanie go odnalezc..)

Wszystkie drogi prowadza do karczmy Rzym, pod wezwaniem swietego F21
         Najlepsze zas jest to, ze w pierwszym, harajukowym Forever 21 kupilam tylko buty, ktore juz dawno mialam wypatrzone w internecie. Ale potem probowalam wrocic do domu. I wsiadlam w zle metro. I jakos wyladowalam na Ginzie. A na Ginzie maja NAJWIEKSZE F21 W CALEJ JAPONIII!!! Toz to nie moglam przepuscic takiej okazji! Moja silna wola polegla sromotnie.

Ale kto moglby oprzec sie takim butom w kropki, wycenionym na niecale 70 PLN?

... chyba tylko ktos, kto wczesniej zobaczyl te pare peep-toe kosztujaca mniej niz 40!
         Koniec koncow stalam sie szczesliwa posiadaczka: dwoch marynarek, dwoch par butow, szalika, beretu, swetra, dwoch opasek i pary rajstop oraz dwoch par ponczoch. Wszystko za nieco ponad 10.000 jenow. Tyle chlopak pracujacy z Daroslawem wydal ostatnio na spodnie!
        (Jedyne co mnie martwi to, ze nadal nie mam swetra...)
Czytam: Felietony Krzysia Vargi - powiesciopisarzem nigdy nie byl moim ulubionym, ale nad jego felietonami regularnie rechocze
Slucham: Death Cab for Cutie - Champagne from a Paper Cup - jestem jakies 10 lat za stara na ten zespol, ale akurat w tej piosence sa swietni!
Dokonania: Wydalam tylko 10.000 jenow na ubrania. Moglam wydac dziesiec razy tyle i do konca miesiaca obgryzac farbe ze scian!
Fun Fact: W japonskich przymierzalniach dostaje sie specjalne maseczki, zeby wkladanie/zdejmowanie ubran nie popsulo nam bron boze naszego kunsztownego makijazu (nie wiem czy panowie tez dostaja ale znajac Japonie podejrzewam ze tak!)

A to tak zwany Sexual Harassment Kitty (セクハラ猫) - od dwoch tygodni bezskutecznie postuluje, zeby stal sie symbolem naszej grupy zagranicznych studentow Todaiu...

6 komentarzy:

  1. Mayonella:
    Level 12 gaijin fighter
    strong against: forever 21
    weak against: cold weather

    OdpowiedzUsuń
  2. Buty fajne, ale nie rozumiem przyjemności kupowania w sieciówkach. No nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. jeśli chodzi o ciuchy to kompletnie nie mam nic do powiedzenia :) ale czy na takich szpilach nie będziesz już tak wysoka, że tubylcy wezmą cię za jakiegoś potwora i zaczną uciekać ? :) ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Katia - Maja po prostu reprezentuje kulturę zbieraczą, i cieszy jej zdobywanie nowych dóbr w każdej formie.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Sarkun - a w tej kulturze zbieraczej to obowiązuje patriarchat czy matriarchat ? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Sarkun - jak dla mnie, Maja jest poza jakimikolwiek klasyfikacjami ;)

    OdpowiedzUsuń