niedziela, 7 listopada 2010

Koenji vintage kimchi (高円寺ビンテージキムチ)



W sobote nareszcie dopadla mnie samotnosc emigranta. Postanowilam zatem zaleczyc ja w najlepszy znany mi sposob: za pomoca zachlannej konsumpcji spozywczej, kulturowej oraz odziezowej!

         Wielce Szacowni! Dzis przedstawiam trzy przejawy japonskiego recyclingu - z wszystkimi zetknelam sie podczas weekendu i wszystkie chetnie zobaczylabym w Polsce:

1. Recycling ksiazkowy
W Japonii kwitnie odsprzedaz ksiazek, komiksow, gier, plyt z muzyka a nawet.. konsol! To, co u nas jest watlym strumyczkiem ‘uzywek’, tutaj przybiera postac pedzacej rzeki. Oprocz miriady malych sprzedawcow, glownym odpowiedzialnym za taki stan rzeczy jest sieciowy sklep Book Off. Z okazji weekendu postanowilam wizyte w nim dodac do listy moich cotygodniowych, sobotnio-niedzielnych misji (na ktora teraz skladaja sie: pierwsi chrzescijanie, pranie, mycie kibla oraz wlasnie wizyta w ksiegarni...).


Jedyny problem z Book Offem jest taki, ze nie da sie w nim NIC znalezc, jesli nie przyszlo sie zaopatrzonym w nazwe wydawnictwa, rok wydania, typ okladki oraz wzglednie wymiary poszukiwanej ksiazki.
2. Recycling kwiatowy

Po tym jak mnogosc ksiazek prawie doprowadzila mnie do poplatania zmyslow postanowilam odreagowac szok w towarzystwie znajomej Koreanki (tej od telwizji). Chcialysmy zaliczyc koreanskie zarcie oraz wycieczke po sklepach odziezowych na Koenji. Rzeczone jedzenie bardzo sympatyczne (wiwat jjiigae!), ale naprawde rozbroil mnie dopiero napitek na ktory zolta towarzyszka zaprosila mnie w przerwie miedzy zdobywaniem lokalnych second-handow. Bylo to ロズーカプチーノ, czyli ni mniej ni wiecej, tylko cappuccino z utopionym w nim zasuszonym paczkiem rozy. Przyznam, ze cudownosc tego napoju zwalila mnie z nog: niniejszym oglaszam, iz Maccha Latte ma konurenta!

Smakuje troche jak rozane paczki z dziecinstwa, te naprawde dobre a nie sztuczne smierdziele!
3. Recycling odziezowy
Co do wyprawy na tzw. ciuchy mialam swoje watpliwosci: do Japonii nie dotarla ogolnoswiatowa moda na ubrania vintage (a moze dotarla, tylko dawno juz tu przeminela, kto to wie?). W zwiazku z tym mialam prawo podejrzewac, iz moje zamilowanie do kupowania ciuchow z drugiej reki bedzie trzeba zawiesic na kolku. Jedyne znane mi miejsce w Tokio, gdzie zgromadzona jest jako-taka ilosc sklepow z uzywana odzieza to Shimonokitazawa, jakies 150 przesiadek metra ode mnie. Wielkie bylo zatem moje zaskoczenie, kiedy Koreanka poinformowala mnie o innej lokacji - ledwie trzy stacje od Mitaki - w ktorej rzekomo gromadza sie milosnicy starego, dobrego przyodziewku. 
Poczatkowo do wyprawy tam podchodzilam jak do jeza, bo kto wie, co tez Zolci rozumieja przez ‘vintage’... Faktycznie, okazalo sie, ze z oldschoolowym lookiem poczynaja sobie dosc niestandardowo. Wydaje sie, ze chwilowo najpopularniejszy jest styl kawaii vintage - akcesoria z lat 50-tych w kombinacji z hipisowskimi (oryginalnymi!) laczkami, falbankami i kwiatkami. Jesli mnie spytac: dosc obrzydliwe... Rzecz jednak w tym, ze TO JAPONIA. Znaczy to mniej wiecej tyle, ze jesli juz ktos ma sklep z odzieza z drugiej reki to nie wybiera jej z kontenerow Armii Zbawienia na kilogramy, tylko po poszczegolne sztuki jezdzi sobie do USA albo Europy, przywozac tylko egzemplarze najlepiej zachowane i w swietnym gatunku. A, ze sklepow o podobnym profilu jest cala ulica to (prawem konkurencji) ceny nie sa wygorowane (no chyba, ze ktos chce orginalna, wieczorowa sukienke z lat 20-tych a i takie widzialam!). Asortyment jest tak bogaty, iz daje slowo - nawet ignorujac wszystkie laczki i falbanki jedna wycieczka po Koenji wystarczylaby, zeby wyekwipowac conajmniej dwa sezony Mad Men!

Moje na ten moment ulubione miejsce: Grog Grog (i jak tu nie kochac japonskich nazw sklepow?). Posunelam sie nawet do wyrobienia sobie tam karty stalego klienta, albowiem niejasne przeczucie mowi mi, ze bede do tego miejsca powracac po kazdej wyplacie stypendium...
Naturalnie po moim piatkowym szalenstwie w Forever 21 skazana bylam na wieszaki z napisem SALE. Co nieco udalo mi sie jednak wypatrzec!

Ta sukienka na przyklad: z profesjonalna halka i swietnymi detalami...

Kosztowala tyle samo, co ten zimowy, futrzany kapelusik o nieskonczonym uroku! (W ogole temat kapeluszy, toczkow oraz czapek, ktore mozna nabyc w Japonii to watek na osobnego posta, ktorego moze kiedys popelnie...)


A do tego jeszcze zasmazka..! znaczy kolczyki: 300 jenow, kto by sie oparl?
Tymczasem, skoro juz jestesm przy tematach vintage’owych: dzisiejszy kacik serialowy:

          Zeby z czystym sercem polecic Boardwalk Empire wypadaloby pewnie poczekac do konca pierwszej serii, ale nie wyglada na to, zeby produkt mial sie nadpsuc, wiec najnowsza produkcje HBO propaguje juz dzisiaj. Scenariusz osadzony jest w latach 20-tych, podczas prohibicji, w (odtworzonym za oszalamiajaca ilosc pieniedzy) Atlantic City. Sila BE polega jednak na tym, ze zamiast skupiac sie na czarujacej otoczce, zwiazanej z kostiumami i scenografia (jak czyni to pewien znany serial na M) fabula bardzo mocno osadzona jest w postaciach, bez wyjatku swietnie napisanych i zagranych. Osia opowiesci jest niejaki Nucky Thompson, lokalny potentat, ktory trzyma w garsci miejski przemyt nielegalneo alkoholu. W zwiazku z tym, ze za produkcje odpowiada Martin Scorsese skojarzenia z jego kinem gangsterskim sa pewnie uzasadnione, ale moim zdaniem im dalej Boardwalk Empire oddala sie od wyrezyserowanego przez mistrza pilota, tym lepiej sie je oglada. Znakomity przekroj spoleczny owczesnego swiata: od policjantow do prostytutek, plus doskonale zarysowane konflikty: zarowno miedzy postaciami jak i wewnatrz ich psychiki. Serdecznie polecam! 
Highlight: Ze Steve Buscemi i Michael Pitt beda swietni mozna bylo sie spodziewac - za to naprawde zaskakuje Michael Shannon jako Nelson Van Alden, socjopatyczny obronca praworzadnosci. Swietnie obsadzony po warunkach fizycznych i glosowych, plus dodajacy jezcze to ‘cos’ od siebie. I moze jeszcze Michael Stuhlbarg w roli Arnolda Rothsteina - podobno do tej partii przygotowal sie tak, ze szczegolami z zycia pierwowzoru swojego bohatera zaskakiwal nawet scenarzystow. You gotta respect that!
A lot like: Deadwood (w zalozeniu), Mad Men (w ofiarnym oddtwarzaniu szczegolow epoki)
Dla kogo: milosnikow vintage, fanow dobrze zagranych i napisanych konfliktow, wreszcie: dla tych, ktorzy czasem maja wrazenie, ze chcieliby sie urodzic w latach 20tych, 
Czytam: Moje swiezo nabyte, uzywane, mocno idiotyczne mangi. Ze szczegolnym uwzglednieniem Team Medical Dragon. Drama na podstawie tego komiksu to jedyny japonski serial, ktory doogladalam do konca!
Dokonania: Zlozylam swoje pierwsze zamowienie na japonskim amazonie. Teraz pozostaje mi trzymac kciuki, zeby przyslali je tam, gdzie trzeba!
Fun Fact:  Z serii ‘Za co kocham Japonie’ - MINI PUSZKI PIWA!

4 komentarze:

  1. Pamiętam że naprzywoziłem sobie z Japonii trochę tych mini piwek. Puszeczki potrafią skusić każdego do zakupu, nie ważne czy się lubi piwo, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. JW po powrocie do Polski proszę mi przypomnieć ten patent z namaczaniem w kawie płatków róży - możliwe, że smak da się odtworzyć koncentratem różanym używanym przez cukierników.

    A co do piwa to przecież lepiej nastawić beczułkę i samemu coś uwarzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Eva-01 - Nie zrozumiesz do puki nie zobaczysz puszeczki piwa, to jak z małymi buteleczkami (baryłkami) kasztelana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kup mi ładnego ciuszkaaa w stylu Joan !

    OdpowiedzUsuń