niedziela, 2 października 2011

Dr Tokugawa


...czyli jak przestałam się bać i pokochałam Nikkō
           Ach, Nikkō! Nikkō najlepiej podsumowała Mamzilla, określając je jako “japoński Plac Czerwony”. Zapomnijcie o szlachetnej prostocie czy surowych materiałach, z którymi do tej pory mogła Wam się kojarzyć Japonia. Nikkō, kompleks świątynny, przekształcony w XVII wieku w mauzoleum szogunów rodu Tokugawa, stanowi ucieleśnienie drugiej strony estetyki Żółtego Kraju - tej samej, która odpowiada za neonowe salony pachinko, przerysowane cyce panienek z mang oraz tumoropodobną archiekturę dzielnic rozrywki. Każdy centymetr kwadratowy kompleksu w Nikkō, oddalonego o zaledwie 120 kilometrów od Tokio jest rzeźbiony, zdobiony i malowany. Tutaj nawet reliefy mają własne reliefy!

...w fotograficznym skrócie wygląda to mniej więcej tak.
         Nie dziwcie się więc, że wizytę w tym globalnej klasy zabytku (bądź co bądź zaliczonym w poczet Światowego Dziedzictwa UNESCO) odkładałam jak mogłam. Tym bardziej, że do Nikkō, wcale nie jest łatwo dojechać. Potrzebna była kombinacja zawzięcia Mamzilli oraz okazyjnych biletów linii Tōbu Asakusa (bardzo godnych polecenia wszystkim, którzy planują Nikkō zobaczyć), żeby skłonić mię do konfrontacji z japońskim barokiem w wersji hardcore. Ale stało się i przedwczoraj po trzygodzinnej jeździe pociągiem dotarłam na miejsce.
          Z pewnym zażenowaniem muszę przyznać, że naprawdę było warto!  Świątynie Nikkō położone są w przepięknym, cedrowym lesie. W jesieni po okolicy zaczyna snuć się delikatna mgiełka, nadająca całemu miejscu aury tajemniczości...

...to znaczy nadawałaby, gdyby nie apokaliptyczne tłumy wycieczkowiczów, głównie w wielu szkolnym (wrzesień to w Japonii miesiąc podstawówkowych wyjazdów krajoznawczych), wyjących, wrzeszczących, bekających i prowokujących, by zrzucić je z wielu, wielu schodów dzielących poszczególne budynki.

Ściana w Tōshōgū, najbardziej znanej świątyni, wysuwa na mnie swe macki niczym Wielki Cthulu...
           Ponieważ zdjęć pocztówkowych z Nikkō i okolic jest w internecie wiele (i są zazwyczaj bardzo ładne - w końcu to naprawdę fotogeniczne miejsce, zwłaszcza późną jesienią), poniżej, miast zwykłych pocztówek kilka mych własnych impresji.

Nikkō z racji swych wielu fałdek i wypustek wymaga ciągłej opieki konserwatorskiej... tu  Żółty Brat Konserwator pozdrawia Annę P.! 

Nie wiem co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na ślub na terenie jednego z shintoistycznych chramów w Nikkō, ale podejrzewam, że trzeba być dobrze urodzonym, sławnym, bogatym oraz oddać przynajmniej nerkę.

Wierzcie lub nie, ale popularny motyw trzech małp (niewidzącej, niesłyszącej i niemówiącej) pochodzi właśnie z rzeźbienia nad wejściem do stajni położonej na terenie Tōshōgū!
Na koniec: trzy, specjalnie wyselekcjonowane, mało znane obiekty z Nikkō, spoza listy UNESCO:
1. Dworzec kolejowy linii JR:


Zaprojektowany przez Franka Lloyda Wrighta (pozdrawiam Cię Mateuszu G.!) - ukończony w 1913 roku, najstarszy budynek dworcowy we wschodniej Japonii


2. Yuba


Specjalność kulinarna Nikkō (w Japonii każde miejsce godne zaznaczenia na mapie posiada własny wyjątkowy specjał). Sfermentowana skórka tofu (ewentualnie korzuch z mleka sojowego). Smakuje tak samo wspaniale jak wygląda, a u każdego Polaka, który przeżył przedszkole, wywołuje traumatyczne wspomnienia zupy mlecznej z obowiązkowym skrzepem na wierzchu.
3. Nikkō Ice Bucks

...tzw. ‘Chopaki jak Rydze’. Miejscowa drużyna hokeja na lodzie, całkiem utytułowana. W miasteczku każde okno sklepowe przyozdobione jest plakatami z wyrazami poparcia dla zawodników Ice Bucks, a na ulicach stoją nawet specjalne automaty do napojów, z których zysk przeznaczony jest na działalność dopingową oficjalnego fanklubu NIB
Czytam: Kryzys. Skończyły mi się książki po polsku, na książki po japońsku nie chce mi się patrzeć, a na książki z amazona mnie nie stać. 
Słucham: Michael McCann - Icarus. Tak się wyzwierzałam na Deus Ex: Human Revolution ale teraz, kiedy słucham sobie motywu głównego z gry, jestem gotowa wybaczyć wszystkie jej błędy. Przypomina mi trochę motyw przewodni Jablonskiego z The Island, innego koszmarka obdarzonego zupełnie nieadekwatnie świetną muzyką
Dokonania: Wyprawiliśmy Mamzillę w podróż powrotną do Polski, w tej chwili powinna przelatywać gdzieś nad Uralem! Przez dwa tygodnie zrealizowaliśmy naprawdę morderczy program turystyczny, godny wysokiej klasy biura podróży. Organizowaliśmy wyciczki fakultatywne, wzorowo reagowaliśmy na nagłe zmiany planów oraz, śmiem twierdzić, spisaliśmy się na medal!
Fun Fact: Pare razy pisałam już, że Żubrówka jest towarem dobrze znanym i łatwo dostępnym w Żółtym Kraju. Rozczula mnie jej najnowsza kampania reklamowa, skierowana na tutejszy rynek. Kampania, prowadzona pod wdzięcznym hasłem “Ore-no ogori da!” (czyli: “Ja stawiam!”), składa się z serii krótkich filmików w których polskie ćmy barowe, lumpy i inne podejrzane elementy... udzielają Japończykom rad na temat typowych japońskich problemów (!). Nie ma cienia ironii w tym, że po obejrzeniu rzeczonych klipów twierdzę, iż do promowania Ojczyzny za granicą sprytni cinkciarze, filozofujące lumpy czy zgorzkniałe panie z gieesu nadają się o wiele lepiej niż zglobalizowana hip-młodzież. Porady (po polsku z japońskimi napisami) do zobaczenia tutaj... moj faworyt to Marek, kierowca ciężarówki! 

9 komentarzy:

  1. A czemu nie podróżujecie samochodem? W mieście to pewnie jest kłopot z trzymaniem nie używanego auta. Ale raczej nie powinno być kłopotów z wyporządnieniem auta. Przy większej grupce (tu 3 os), chyba taniej wyjdzie autem?

    W ogóle jaka jest kolej w JP?

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie, dlaczego nie zrobicie japońskiego prawka jazdy. Nasze nie obowiązuje, ale miło by było zrobić sobie japońskie. Myślę że karta obcego wystarczy do kursu?

    Co do ślubów to myślę że do wymienionych przez ciebie rzeczy potrzeba jeszcze 50 lat wcześniej zarezerwować.

    Kożuszek z mleczka to jego najlepsza część, do dziś je uwielbiam, choć rzadko gotuje mleko - na zimno lepsze.

    Zaskoczyłaś mnie z trzema małpkami. Zacząłem się też zastanawiać co musiało się dziać w tej stajni, że te małpki akurat są nad wejściem do niej.

    OdpowiedzUsuń
  3. co tam świątynia - reklamy Żubrówki wymiatają :) dzięki niej wychodzimy na jakiś totalnych barbarzyńców :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jarek's Pub dopisany do listy "musisz zobaczyć" będąc w Tokio

    artek

    OdpowiedzUsuń
  5. @SpeX: o kolei japonskiej planuje napisac juz od dawna, wlasnie mnie ostatecznie sprowokowales :D samochod to faktycznie nienajgorsze rozwiazanie.. jesli ma sie czworke chetnych i jelenia z lokalnym prawem jazdy. koszta wypozyczenia auta sa przyzwoite - gorzej z horrendalnymi oplatami za drogi. plus pociagiem jest po prostu szybciej. aaaale jesli ktos lubi pordroz spalinowa, to podobno autostop w Japonii jest swietny - zamierzamy sprawdzic na wiosne.

    @chudini: karta gajdzina wystarczy na kurs, ale trzeba za niego jeszcze zaplacic i poswiecic czas (plus potem w polsce bardzo starac sie pamietac, ze auta jada z przeciwnej strony niz sie spodziewasz :D)

    @zucker: wlasnie nie! wychodzimy na egzotycznych wariatow a w Japonii to sie sprzedaje :d

    @artek: niestety wszystko wskazuje, ze to lokal fikcyjny, stworzony na potrzeby reklamy. szczesliwie w kilku wybranych tokijskich knajpach mozna, w ramach kampanii, na haslo zubrowka i imie jednego z 'zub-rockers' otrzymac darmowego zubrowkowego drinka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja jeszcze poproszę o drogach i samochodach w JP. Bo w żadnym z filmów "samochodowych" np Tokyo Drift nie widziałem żadnym bramek pobierających opłaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. UWAGA, UWAGA TO NIE AUTOPRODUKCJA KOMCIOW TYLKO KOMC PANNY WOLFF, ZAMIESZCZONY NA JEJ PROSBE:

    "Łączę się z Tobą w bólu co do książek - na obczyźnie ciężko czasem bez łacińskich literek (to m.in. skłoniło mnie do przeczytania "Zmierzchu" :D). W takich wypadkach bardzo się sprawdza Kindle + chomikuj.pl, ale wtedy go jeszcze nie miałam.
    A, no i yuba - mniam, mniam! :D Ale, jak się zastanowić, to mnie nigdy kożuchy w mleku aż tak bardzo nie przeszkadzały..."

    OdpowiedzUsuń
  8. @SpeX: ale wiesz, ze ten film ma tyle wspolnego z prawda, co cala reszta serii Faszt end Fjuriousz? W Japonii platne sa drogi szybkiego ruchu i autostrady - i to platne ostro (np. 320 km miedzy Tokio a Nagoja to dla zwyklego autka koszt ok. 7000 jenow). Dodatkowo, w miescie platne sa tunele, niektore mosty i oczywiscie parkowanie, kosztujace horrendalne pieniadze... oczywiscie dla nas, Japonczycy wiecej zarabiaja, wiec maja ciut inny przelicznik;)

    OdpowiedzUsuń
  9. @ ex-Miss Mayonella: tfu, jakiej tam 'panny wolff' - przecie ona juz tez jest 'ex-miss' :D

    OdpowiedzUsuń