wtorek, 4 października 2011

List miłosny


 

...w zwiazku ze skargami na fikołki nowego szablonu w Operze,  przegladarkach mobilnych oraz Fajerfoksie (odpowiedzialnym, jak usłużnie podpowiada google analytics, za, bagatela, 60% ruchu na stronie), powracam do starego wyglądu Długiej Nogi. 
It was fun while it lasted, może w przyszłości jeszcze wypróbuję dynamic views (kiedy już nieco okrzepnie, doda więcej suwaków i zacznie akceptować skustomizowane nagłówki)... tymczasem jednak, coś z, jak to mówią, zupełnie innej beczki.


          Najdroższa Grupo JR, wszystkie sześć spółek podległych oraz liczni prywatni przewoźnicy!

          Spotykamy się już od roku, a ja dopiero dziś zdobyłam się, by wyznać Wam swe uczucia. Może dlatego, że jestem kobietą po przejściach, skrzywdzoną przez toksyczny związek z innym systemem kolejowym. W zażyłość z nim weszłam pod przymusem i wbrew własnej woli. Pożycie z PKP (bo tak nazywał się ów niewdzięczny partner) było dewastujące, zarówno dla mojegp portfela, jak i mego poczucia własnej godności. Najbardziej doświadczyła mię jego skłócona rodzina, z którą nie dało się porozmawiać wspólnie, każdy z jej członków wymagał osobnego podejścia i spędzenia z nim wielkiej ilości czasu. Do tego wszyscy udawali, że zupełnie nie znają się nawzajem... Czas spędzony z nimi, wpsominam jako niekończący się koszmar. Ale dziś wszelkie te wspomnienia widzę jak przez mgłę, bo przestały mieć znaczenie, odkąd pojawiłaś się Ty.
          Oczywiście wiele o Tobie słyszałam. Najpierw przerażało mnie, że mnie zrujnujesz, że nasz związek nie ma finansowej racji bytu. Potem jednak okazało się, że im dłużej i wierniej trwam u Twego boku, tym łaskawiej mnie traktujesz, oferując bilety miesięczne czy pakiety darmowych przejazdów. Że, niezależnie od okoliczności, jesteś ze mną zawsze i wszędzie – nie ma miejsca do którego nie dotrzesz, gdy Cię o to poproszę. Nigdy mnie nie kontrolujesz, nie sprawdzasz. Cenię, zaufanie, jakim mnie darzysz, wierząc, że oddam Ci to, co należne. Nie pindrzysz się lecz dbasz o higienę osobistą, jesteś zawsze czysta i pachnąca. Gdy podczas spotkania zostawię coś u Ciebie, zawsze dzwonisz do mnie i oferujesz miejsce, gdzie mogę odebrać zgubę.
          Tłumaczyli mi, że od narodzin byłaś uprzywilejowana. Że miałaś łatwo. Że gęsto zaludnione siedliska ludzkie, naturalnie ułożone nie koncentrycznie a linearnie, w wąskich, podłużnych terenach zdatnych do zamieszkania, predestynowały Cię do sukcesu. Może i tak. Ale podziwiam, jak wspaniale umiałaś wykorzystać własne wrodzone warunki. 
          W swoim systemie szybkich pociągów otaczasz mnie taką troską, że czuję się niczym królowa, nawet w drugiej klasie. Pędzisz niczym wiatr, Twe koła prawie nie dotykają torów a ja wyciągam nogi (bo też mogę wyciągnąć nogi – dajesz mi znacznie więcej miejsca niż samolot!) i popijam piwo, zakupione u jednego z nienagannie grzecznych członków Twej załogi. Wokół panuje cisza, nikt nie wyje do telefonu komórkowego, bo wszyscy cenią Twoją spokojną atmosferę i nie śmią jej zakłócać.
             Cóż, pora mi kończyć ten list. Wiem, że w życiu nic nie trwa wiecznie i będę musiałą powrócić do PKP. On oczywiście już sto razy przysięgał mi, że się zmieni, że tym razem będzie lepiej – umyje się, kupi nowe gadżety. Pozostaję sceptyczna i wiem, że za każdym razem, gdy będę z nim, będę myśleć o szczęśliwych chwilach, które spędziłyśmy razem.
m.

          PS. Jeśli jest jedna rzecz, która mnie w Tobie irytuje (a mówię to z miłości, nie ze złośliwości) to Twoja niechęć do nocnych wypraw i dzienna aktywność. Wiesz, że czasem bywam nocnym markiem i pragnęsię z Tobą spotkać na przykład o trzeciej nad ranem. Konieczność oczekiwania na Ciebie, na zimnie do piątej wystawia na próbę me uczucia. 

(Krótko mówiąc: fascynaci kolei odnajdą w Japonii raj utracony.)



Hayabusa (czyli ‘sokół’), w moim kręgu znany jako ‘penis na kółkach’, najnowszy model shinkansena, rozpędzający się między Tokio a Aomori do 320 km/h.

Czytam: biografię Tsubouchiego Shōyō Yoshihito Kobayashiego. No niech już będzie, że coś tam pracuję nad tym doktoratem.
Słucham: (jak co roku o tej porze) płyty October Rust Type O Negative. Nikt nigdy lepiej nie śpiewał o jesieni.
 Dokonania: -
Fun Fact: W Tokio jest ponad 80,000 restauracji

6 komentarzy:

  1. A mnie się podobał nowy wystrój bloga, i na Operze działał bardzo dobrze. Ale nie ważny jak to wystrój, ważne byś pisała. :P

    Co do JR to faktycznie można się w nich zakochać, choć moje związki z nimi raczej są krótkie niestety.

    Ciężko mi też powiedzieć czy to źle że nie jeżdżą w nocy, ja tam lubiłem szwendać się nocą po ważkich uliczka Tokio i próbować dotrzeć na miejsce lub znaleźć cel nie znając języka. :) Ale to może wynikać z mojej chęci poznawania nowego i duszy odkrywcy. :P

    Czekam na dalsze wpisy zajadając japońskie słodycze.

    P.S.
    Znalazłem japońskie ciasteczko którego nie dałem rady zjeść, to pierwsze takie ciasteczko. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. by nieco ratować honor honor PKP śpieszę donieść o historycznym wydarzeniu - na 30 km odcinku Centralnej Magistrali Kolejowej skład wagonów osobowych ciągniętych przez elektrowóz Husarz rozpędził się do 200 km/h. Elektrowóz się nie popsuł, wagony nie rozpadły, a lekko wytrzęsieni i ogłuszeni pasażerowie ogólnie chwalili sobie przeżycia związane z tak szybką jazdą po polskich torach. Tak więc ducha nie gaście, może za jakieś 15 lat z Wawy do Krakowa będziemy jechać 70 minut :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tylko iż był to przejazd eksperymentalny i zamknięty. Do takiej rozkładowej prędkości, jednak nam jeszcze trochę brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. UWAGA, UWAGA TO NIE AUTOPRODUKCJA KOMCIOW TYLKO KOMC PANNY WOLFF, ZAMIESZCZONY NA JEJ PROSBE:

    "Popieram, ach, popieram! Ja również jestem zakochana w kolei japońskiej i cierpię męki rozłąki :<"

    OdpowiedzUsuń
  5. @Chudy: wow! ciasteczko owo przynalezy do muzealnej wystawy, skoro nawet Ty nie dales mu rady xD

    @Zucker: wlasnie przeczytalam, ze ekspresowa kolej to raczej w strone poznania, breslau i germanii. co do pociagow do galicjii chcialabym tylko, zeby wrocily do czasow przejazdu ponizej 3 godzin, bo chwilowo takie tempo wspominam z rozrzewnieniem :/

    @SpeX: tak, tak - srednia predkosc przejazdowa na Centralnej to nadal 129 km/h... zabawne, ze ostatnio moj japonski podmiejski pociag do kamakury (wygladajacy jak szafa na kolkach) rozpedzil sie bez trudu do tej szybkosci na dluzszej prostej miedzy stacjami :/

    OdpowiedzUsuń
  6. @ ex-Miss Mayonella: tfu, jakiej tam 'panny wolff' - przecie ona juz tez jest 'ex-miss' :D

    OdpowiedzUsuń