piątek, 7 października 2011

Polak, co leży z dala od Macierzy



Bosman Józef Szybiew, Matsuyama 1905. Zaraz dowiecie się państwo, skąd wziął się  na moim blogu.

          Moi drodzy! Mam nadzieję, że znacie już na pamięć listę kandydatów swojej ulubionej partii we własnym okręgu wyborczym i (nawet obudzeni w środku nocy) potraficie wyrecytować pięknie, na kogo oraz dlaczego będziecie jutro głosować. Długa Noga nie dyskwalifikuje (przynajmniej publicznie) żadnej opcji politycznej i mocno agituje za udziałem w wyborach, bez względu na preferencje! Nie zapomnijcie zatem jutro, w drodze na zdrowotny niedzielny spacer, odwiedzić komisję wyborczą   oraz (od)dać głos.
          Ja tymczasem wyemituję w blogosferę kilka słów na temat pewnej książki, która ostatnio, studenckimi kanałami, wpadła mi w ręce. Rzecz jest ciekawa, ale, jak podejrzewam, może być w Polsce trudno dostępna (wydano ją bowiem w śladowej ilości egzemplarzy)  - niechże zatem będzie obecna też w internecie.



W poszukiwaniu polskich grobów w Japonii, MkiDN dep. Dziedzictwa Kulturowego, 2010
          
          W poszukiwaniu polskich grobów w Japonii to wdzięczny, trójjęzyczny album, wydany w zeszłym roku nakładem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zanim się zmarszczycie, stwierdziwszy, że temat jest naciągany i mało interesujący, radzę Wam bacznie rozejrzeć się po własnej biografii – zwłaszcza jeśli macie rodzinę na tak zwanej ścianie wschodniej... Ja osobiście, zupełnie niedawno (i raczej przypadkiem) odkryłam na ten przykład, iż jeden z moich krewnych był na początku ubiegłego wieku w Japonii w obozie jenieckim. I chociaż krewniak szczęśliwie wrócił do domu, to istniała przecież jakaś tam szansa (chociażby w postaci niespodziewanego zapalenia płuc, albo, myśląc bardziej otymistycznie, niespodziewanego romansu z jakąś lokalną skośnooką panią), że zostanie w Japonii już na zawsze, a jedyną po nim pamiątką będzie zmruszały nagrobek np. gdzieś w Matsuyamie...
          Ale od początku. Wspomniany album to podsumowanie prac, podjętych w ramach projektu MkiDN, otwartego w 2008 roku i włączonego w program poszukiwań polskich cmentarzy poza granicami kraju. Dzięki pomocy finansowej ministerstwa i zaangażowania polskich oraz japońskich naukowców und dyplomatów, udało się zidentyfikować 76 grobów na terenie Japonii, w których na pewno spoczywają Polacy. Gros (37) z nich stanowią pochówki jeńców z wojny japońsko-rosyjskiej. Tak, tak – to mało znany fakt, ale właśnie podczas tej wojny (czyli w latach 1904-1905) w Japonii przebywało najwięcej Polaków w historii (dokładnie 4 658 z 72 408 jeńców z armii rosyjskiej, wziętych do niewoli przez Japończyków było Polakami... na ziemiach japońskich zmarlo dokładnie 37 z nich.... niech świadczy to o jakości życia w japońskim obozie jenieckim przed Pierwszą Wojną Światową).          
          Drugą najliczniejszą grupę Polaków pochowanych w Japonii stanowią polscy misjonarze, najczęściej franciszkanie (plus franciszkanki), werbiści oraz jezuici. Ci najczęściej leżą w grobach zakonnych, prawidłowo podpisanych i skatalogowanych, więc łatwo ich zidentyfikować. Gorzej ze świeckimi, których kamienie nagrobne często podpisano tylko fonetycznym zapisem nazwiska (najczęściej wcześniej jeszcze zrusycyzowanego) w japońskim alfabecie.
          Dlatego dłubanie (METAFORYCZNE) w temacie polskich grobów w Japonii to dość fascynująca archeologia, rzucająca nowe światło na ciekawy kawałek polskiej hostorii. Album, poza częścią katalogową, opisującą każdy zidentyfikowany grób, zawiera sześć artykułów, naświetlających tematykę, wstępy i błogosławieństwa od Ministra Kultury i Ambasadorów Polski w Japonii i Japonii w Polsce, kilka przydatnych map, oraz szereg fascynujących zdjęć, z których kilka pozwoliłam sobie tu zeskanować.
           Krótko mówiąc: bardzo ciekawe wydawnictwo, polecam je Waszej uwadze i chętnie wypożyczę wszystkim zainteresowanym. A teraz: MARSZ NA WYBORY!



Polscy więźniowie z obozu jenieckiego w Matsuyamie, w towarzystwie nauczycieli z lokalnej szkoły żeńskiej. Co ciekawe szkolne dzieciaki z Matsuyamy do dziś dbają o polskie groby zmarłych żołnieży na lokalnym cmentarzu.



Polscy franciszkanie w przeddzień wyjazdu na misję do Nagasaki. W środku Maksymilian Kolbe, po lewej od niego Zeno Zebrowski, który, śmiem twierdzić, wygląda jak zupełnie współczensny motocyklista.

         Aha - pozwólcie, że na koniec zacytuję Wam list jednego z jeńców osadzonych w Japonii z 11 go listopada 1904. Moje stypendium niem oczywiście nic wspólnego z życiem jenieckim, lecz pod tymi słowami mogę się z czystym sercem podpisać:

„Teraz Ci donoszę Kochana siostro i Kochany Szwagrze, żem jechał przez morze pięć dni i nocy, i donoszę Wam, że tu w Japonii jest bardzo wesoło, jest ciepło, zimy takiej nie ma jak u nas...”

Czytam: George Friedman The Next 100 Years. Strasznie pan baja. Nie uznaje Indii, fapuje się do Japonii a słowa „być może” albo „prawdopodobnie” uznaje najwyraźniej za objaw intelektualnej słabości
Słucham: PJ Harvey – All and Everyone  z płyty Let England Shake. Od czasów Riverbed Madrugady nie słyszałam tak poruszającej piosenki o wojnie.
Dokonania: Zarejstrowaliśmy się do głosowania w Tokio. Trwało to mniej więcej pięć minut. Tak więc: sromota na tych (których imion z litości nie wymienię), którzy nie znaleźli w sobie energii, żeby wypełnić jeden internetowy formularz i wypięli się na obywatelski obowiązek, usprawiedliwiając pobytem zagranicą.
Fun Fact: A propos - zarejstrowanych do głosowania poza granicami kraju jest w tych wyborach około 130.000 Polaków.



2 komentarze:

  1. głosujcie, głosujcie :) i pamiętajcie nie ważne kogo skreślicie i tak zapewniacie istnienie systemu partyjnemu dzięki któremu cukier żyje sobie dostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo osób u was głosuje/głosowało?

    OdpowiedzUsuń