czwartek, 7 lipca 2011

Praise the Almighty!


Wiem, że z punktu widzenia Polski to już trochę musztarda po obiedzie, ale w Japonii dopiero co odczuliśmy premierę Thora (niewiadomo dlaczego zwanego tu マイティ·ソー [...czyli Maiti Sō {...czyli Mighty Thor}]). 
Filmowa emanacja przygód kosmo-wikinga niekoniecznie zasługuje na oddzielny blogowy rancik, ale, jako się rzekło, mózg mam w tym tygodniu zagotowany (plus: wczorajszy komentarz Tarkisa dodatkowo zmotywował mnie do działania...)
         Zakładam, że większość PT Czytelników zna osobiście i mnie i Małża, oraz wie, że w naszym związku to ja jestem potężniejszym nerdem i to ja posiadam psychikę dorastającego chłopca. Nie zaskoczy Was więc, że właśnie ja ciągnęłam do kina na film o Thorze-superbohathorze (ha ha). Za to zdziwić Was może fakt, że Thor całkiem mi się podobał.
Hm, nie wiem, może mój entuzjazm zwalmy po prostu na pogodę i fakt, że cokolwiek, co chociażby luźno nawiązuje do tematyki GIGANTYCZNEJ BURZY przemawia wprost do mego serca
          Let me explain... Za radość, jaką sprawił mi thorowy kawałek filmowej rozrywki odpowiada osobiście Kenneth Branagh. Tak, tak - TEN Kenneth Branagh. Skąd się on wziął na czele Thora nie mam pojęcia... Dość rzec, że, jak to mówią, “At first I was like WTF, but then i LOLed”... albowiem dopiero podczas seansu dotarła do mnie dogłębna  i niezmierzona mądrość powierzenia reżyserowi Royal Shekspeare Company produkcji o nordyckich superbohaterach. Okazuje się bowiem, że nordyccy superbohaterowie wygłaszają mocarną ilość tyrad o kosmicznej mocy, kosmicznym honorze i kosmicznym życiu w ogóle. W przerwach tyrad trykają się, walcząc o kosmiczną sukcesje w kosmicznym królestwie... Krótko mówiąc, jeśli ktokolwiek ma ten ambaras wyreżyserować tak, żeby całość miała przynajmniej jedną rękę i nogę, to zrobi to właśnie pan, który na wzniosych tyradach zjadł zęby. Godne wielkiego podziwu jest to, że branaghowskie, szekspirowskie podejście do komiksu jakimś cudem daje radę. Jak dla mnie (chociaż może nadinterpretuję -  zsiadły mózg bardzo temu sprzyja), klucz do sukcesu leży w tym, że Branagh najsampierw obrał thorową historię z fantastyczno-sajns-fikszynowo-komiksowej skórki i zakorzenienił ją w konkretnych ludzkich emocjach. Dopiero uklepawszy tę warstwę, pozwolił sobie nałożyć na nią skorupę komiksowych realiów. I nie chodzi broń boże o to, że w ten sposób wciągnął powierzoną mu lekko durnowatą historyjkę na poziom szekspirowski (BO TO W KOŃCU LEKKO DURNOWATA HISTORYJKA O KOSMO-WIKINGACH). Po prostu znalazł punkty zaczepienia dla aktorów, pogłębiając każdą postać na tyle, żeby przestała być kartonowym szablonem. 
          A propos szablonów. Film wprawił mnie swoją estetyką w histerię, ale tę z gatunku miłych. Czyny Graficzne, ktore są tu popełniane stanowią otwartą herezję wobec szarawej, pseudorealistycznej estetytyki Transformersów i innych pokrak. Poprawność wizualna wyraźnie zwisała art dajrektorowi dorodnym kalafiorem. Design każdego elementu - od scenografii do hełmów - jest kolorowy, niepraktyczny, nierealistyczny i ABSLOLUTNIE FANTASTYCZNY. It takes balls, my friends - it takes humungous balls, żeby w dzisiejszych czasach zrobić film, który wygląda jak coś ze złotej ery śmieciowego SF lat 60‘tych!
        I zanim ktoś rzuci we mnie zgniłym jajem - nie, Thor to nie żadne arcydzieło. To rozrywkowy film wakacyjny, z miłym przesłaniem dla młodzieży, nie urągający inteligencji ludzi, którzy młodzieżą jakiś czas temu być przestali. Co prawda smuci mnie  pan-hamerykańska tradycja narracyjna, głosząca, że, jeśli w fabule pojawia się dwóch braci, i jeden jest wyraźnie bardziej inteligentny niż drugi, to nieodwołalnie ten inteligentniejszy zgorzknieje i stanie się złoczyńcą, zaś ten głupszy, nawet jeśli jest dupiszonem to równie nieodwołalnie z dupiszonowatości wyrośnie i zostanie herosem.  (A ja nic nie poradzę iż moja sympatia zawsze będzie po stroie tych inteligentniejszych...)
Bottomline: ze wszech miar pochwalam Thora.  (WHAT DO YOU MEAN NOBODY CARES?!). Oślepiona szałem entuzjazmu wobec adaptacji komiksowych, przyszłym tygodniu wybieram się na X-Men: First Class. Małż jest przerażony.



Aha! Pan Majus z wygnania donosi, że też “woli tych inteligentniejszych”, w związku z czem najbardziej podobali  mu się Tom Hiddleston (Loki) i Idris Elba (Heimdall). Pan Majus marzy o spin-offie seri w którym ta dwójka tworzy nieszczęśliwy, dysfunkcjonalny lecz bardzo cieszący oko związek.
PS. Aha, dla tych, którzy w ogóle filmem Thor nie są zainteresowani, lec bohatersko dotarli do końca notki: ja w Messerschmittcie:


Czesem Długa Noga okazuje się za długa...

11 komentarzy:

  1. Nie wiem czy na Thora się skuszę, bo Sucker Punch już po 20 min. zacząłem przewijać, więc na razie mam wstręt do nowych produkcji. Raczej zostanę przy anime nawet tych marnych. :P
    Samochodzik jak w wesołych miasteczkach. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, widze, ze nie tylko sprowokowalem notke, to jeszcze notke przychylna Thorowi - jestem w szoku! :P

    Hm, moze to nie jest kwestia pogody - moze po prostu jesli Thora oglada sie w Japonii - tam samuraj Jack jako przyjaciel Thora moze tak nie razic :) Nie wiem tylko jak wytlumaczyc Gimliego, ani Lokiego vel. "What a pretty grasshopper I am" i inne kupy jakie atakowaly mnie (o zgrozo w trojwymiarze) podczas seansu :P

    OdpowiedzUsuń
  3. (to ja mam pytanie nie dotyczące wielkich mężczyzn z północy) i te wszystkie autka w tym muzeum to są tak całkiem oryginalne ? czy sprytni skośnoocy skopiowali wszystko swoimi małymi łapkami - bo jeśli są to oryginały to musiały kosztować jakieś absurdalne pieniądze i aż dziw bierze, że pozwalają ich dotykać. W polskim muzeum stałyby sobie autka smutno w gablotach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Thor w wersji tylko 3D czy też 2D? A tak w ogóle mniej więcej ile w jp kosztuje kino (bilet 2/3d, popcorn czy co oni tam jedzą w kinie).

    OdpowiedzUsuń
  5. JW w telewizorni mówią, że znowu się u was gleba trzęsie i znowu ewakuowali Fukushimę - czy Francuzi znowu uciekają ? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Chudini: a czy Ty wiesz, ze dokladnie taki wesolomiasteczkowy samochod wybił mi oniegdaj pol przedniego zęba? Brr..
    @Tarkis: EMBRACE THE GRASSHOPPER. Kontakt z Thorem jest jak konsumpcja LSD: musisz otworzyc sie na nowe doswiadczenia estetyczne, mosty z teczy i ludzi pomalowanych na niebiesko - jesli tego nie zrobisz grozi Ci tzw. 'zly trip' :D
    @Zucker: Hm, z tego co wiem to przynajmniej karoseria byla oryginalna - w srodku moglo nie byc zadnych silnikow. A co bardziej kosztownych eksponatow dotykac nie mozna :)
    @SpeX: 3d, ale tylko dlatego, ze innego nie grali. Kino w Japonii nalezy do drozszych (i malo popularnych) rozrywek. Normalny bilet kosztuje okolo 1800 jenow (prawie 70 zlotych), chociaz mozna zalapac sie na rozne znizki (seans 'late night' - po 20tej, dzien kobiet co srode, dni danych wytworni etc.). Za wersje 3d doplacamy kolejne 400 jenow - ale okulary dostaje sie na wlasnosc i mozna je potem przywlec na kolejny film, dzieki czemu placi sie mniej. Popcorn stoi cenowo podobnie jak w ojczyznie. Wiecej grzechow nie pamietam
    @Zucer 2: Misiek mowi, ze faktycznie rano niezle trzeslo, ale skoro przespalam to nie moglo byc az tak zle :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja raczej nie będę oglądać "Thora", bo obawiam się, że jako fankę mitologii za bardzo by mnie to bolało ^^' I byłabym nieznośna dla współwidzów ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do obrażeń od samochodzików w wesołych miasteczkach to tez mam od nich obrażenia, blizna na brwi. Drugą brew rozciąłem w trabancie, albo maluchy już nie pamiętam. :P

    OdpowiedzUsuń
  9. @Wolff: jesli jestes fanka mitologii a nie mitologiczna fundamentalistka (hm, niby Cie znam, ale mam tu pewne watpliwosci..) sadze, ze powinnasc isc :) to naprawde bardzo kreatywna reinterpretacja, do tego z paroma mrugnieciami w strone osob, ktore w temacie siedza glebiej (na przykład Sleipnir, choc pokazany tylko w jednej scenie, ma wlasciwa ilosc nog :D)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmm, zastanowię się zatem :)
    PS. Dzisiaj na swojego Kindelka ściągam "A Dance with Dragons", wohoho!! *v* Ciekawe, kiedy będę miała czas czytać ;)
    PPS. Pozdrawiam pana Majusa i życzę mu prędkiego powrotu z wygnania!

    OdpowiedzUsuń
  11. @Lil'Wolff: Nie chloszcz mnie! ja zamowilam dziada juz tydzien temu w pre-orderze, lecz amazon japan sprowadza go z Ameryki w tempie sugerujacym, ze ksiazka plynie do mnie przez ocean na pokladzie kajaka

    OdpowiedzUsuń