wtorek, 15 lutego 2011

Patriarchalne czekoladki



...czyli o tym jak japońska mizoginia partyzancko przejęła Walentynki.
          Dzień dobry. W Polsce ferie podobno mają się już ku końcowi, tymczasem w Japonii  dopiero weszliśmy w rozbiegówkę przed zimową labą. Jako, że rok akademicki zaczyna się tu z początkiem kwietnia, większość marca to dla studentów, którzy przebrnęli już przez egzaminy czas wolny. Z drugiej strony, dla tych, którzy próbują dostać się na uniwersytety w całym kraju, rozpoczyna się właśnie 試験地獄 (shiken-jigoku), to jest ‘piekło egzaminacyjne’, stanowczo najgorszy okres w ich dotychczasowym życiu. 
          Ja, poza testem językowym oraz drobną aktywnością okołokonferencyjną mam okazję bardziej niż zwykle się poobijać, z czego skwapliwie korzystam. Zamawiam więcej niż zwykle z amazon.jp, zwiększyłam limit dzienny partii w Race for the Galaxy do dwóch oraz (do wczoraj) oglądam japońskie przygotowania do starojapońskiego tradycyjnego święta: Walentynek.
         Tak, tak, wszyscy mamy wdrukowane, żeby nie znosić czternastego lutego. Ale zaprawdę powiadam Wam, w porównaniu do Walentynek japońskich nasze, przaśne, polskie Walentynki to tzw. Małe Miki. Dla japonistów oraz japonofilów to, co dalej napiszę, to nie będą co prawda żadne rewelacje, ale mam nadzieję, że wśród czytelników znajdzie się choć jedna osoba, która nie jest zaznajomiona z tutejszym.. specyficznym świętowaniem tego, co brzydko nazywamy dniem zakochanych.
          W Żółtym kraju symbolem tegoż święta jest wielki kawał wysokokalorycznej czekolady. Już od połowy stycznia każdy szanujący się sklep, spożywczak i delikates wystawia przed swe oddrzwia straganik-nibynóżkę, gdzie można kupić pralinki, serduszka, czekoladki i co tam jeszcze. Po co? BY ZA SWOJE CIĘŻKO ZAROBIONE PIENIĄDZE MOGŁY JE KUPIĆ JAPOŃSKIE KOBIETY. Po co? BY W DZIEŃ ŚWIĘTEGO WALENTEGO MOGŁY ROZDAĆ JE WSZYSTKIM OTACZAJĄCYM ICH MĘŻCZYZNOM. To nie są żarty. Giri-choko (義理チョコ), specjalny walentynkowy typ czekoladek, darowuje się współpracownikom, współstudentom, współrezydentom i wszelkim innym współmężczyznom - na czele oczywiście z tym jednym, jedynym, dla którego czekoladowy dar przygotowało się własnoręcznie und z pietyzmem.
JAK 60 MILIONÓW KOBIET MOGŁO SIĘ DAĆ WMANEWROWAĆ W TAKI KANAŁ?!


jedna z możliwych (acz nietypowych) form 義理チョコ, Czekoladek Zobowiązania, czy też może raczej Czekoladek Szowinizmu.

A to mój (najlepszy możliwy) prezent walentynkowy. Pocztówka z Urzędu Imigracyjnego, głosząca, że mogę już odebrać pozwolenie na pracę!
Czytam: Sławomir Mrożek - Dzienniki 1962-1969. Zaczęłam je już dawno, ale pora wreszcie skończyć, plus zawieźć wreszcie tę cegłę do Polszy. Ech, kiedyś, kiedy czytało się pamiętniki, w których autor ujmuje myśli, jakby nasze własne, w nieskończenie bardziej wyrafinowany sposób, niż my bylibyśmy w stanie to zrobić, ogarniała człowieka frustracja. A teraz przeciwnie: satysfakcja, że ktoś to tak pięknie napisał. Hm, starość?
Słucham: Minor Majority - (Think I’m) up for you and I. Jakaś internetowa muzodajnia kiedyś poleciła mi Minor Majority, w związku z mą szeroko deklarowaną miłością do norweskiej formacji Madrugada. Perfect match!
Dokonania: Meblujemy się! 



W związku z tym, że usiłujemy rozsądnie zagospodarować nasze 15m2 mam ostatnio wrażenie, jakbym mieszkała w katalogu szaf z Ikei.

Fun Fact (jak dla kogo, he he): Zadłużenie publiczne Japonii wynosi 200% PKB.


PS. Jesli jeszcze nie czytaliscie, koniecznie przeczytajcie TO. Chciałabym tę Panią ukochać! 

11 komentarzy:

  1. Z tym 14 lutego to polowa prawdy, trzeba pamiętać też o 14 marca "biały dzień" (o ile nie pomyliłem dnia), gdzie role się odwracają.

    OdpowiedzUsuń
  2. to dawanie czekoladek trzeba natychmiast kopiować do Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Chudy: Role się odwracają, ale nie do końca, bo AFAIK faceci 14 marca dają kwiaty tylko jednej babie. A nie wszystkim dookoła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam braki w takich szczegółach, zawsze mi się wydawało że się po prostu role odwracają.
    Tym bardziej podoba mi się japońska wersja walentynek. :P
    Choć i tak nie do końca pasuje mi to święto.

    OdpowiedzUsuń
  5. Panowie proszę skupić się na najważniejszym - u mnie w biurze byłym zasypywany czekoladkami :) trzeba jak najszybciej eksportować ten zwyczaj :)

    OdpowiedzUsuń
  6. @Cukier, mi się od dawna wydaje, że jednakowóż łatwiej byłoby Cię importować do Japonii niż eksportować wszystkie odpowiadające Ci rzeczy do Polski ;-) Tylko czy Japonia jest na Ciebie gotowa? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, z jednej strony babki wydają pewnie dużo na te giri-choko plus urobią się przy własnoręcznym przygotowywaniu czekoladek dla ukochanego, a z drugiej słyszałam o tym, że chłopcy przed 14 III często biorą dodatkowe baito, żeby zarobić na wystarczająco okazały prezent dla lubej...

    Wybaczcie, ale teraz siedzę w okresie Heian ery Genjiego (początek XI w.) i nasuwają mi się różne skojarzenia; wszystko teraz wygląda odwrotnie niż wtedy: Genji doglądał nieprzebranych rzesz swoich kochanek i zasypywał je prezentami, podczas gdy one (w większości) były wierne jemu jednemu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. @Zucker, Chudini, Sarkun - ciesze sie, ze rozstrzygneliscie sprawe miedzy soba i oszczedziliscie mi tlumaczenia, co i jak z "white day" :D

    @Lil'Wolff - jak odwrotnie? gdzie odwrotnie?! Genji, wypomadowana pokraka to wlasnie korzen japonskiego patriarchatu!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ ja nie twierdzę, że Genji nie jest patriarchalny - jest patriarchalny do bólu zębów!
    Chodziło mi tylko o kierunek wędrowania dóbr :>

    OdpowiedzUsuń
  10. @Lil' Wolff: No, psychologicznie to majstersztyk manipulacji! Najpierw konsekwentnie rozdajesz prezenty, a juz po 1000 lat ani sie spostrzezesz a Twoi potomkowie sa prezentami zasypywani :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze wiedziałam, że cwaniak z tego Genjiego! :D

    OdpowiedzUsuń