piątek, 11 lutego 2011

Tōkyō yuki matsuri! (東京雪祭り!)



Wbrew pozorom ja wcale nie płaczę. Przeciwnie, jestem bardzo zadowolona. Tylko śnieg mi się na gębie topi.
          W Tokio nie ma czegoś takiego jak święto śniegu. Święto śniegu (czyli tytułowe yuki matsuri) obchodzi się za to w Sapporo, daleko na północy. Mieliśmy się nawet na nie wybrać z Lady Adą, lecz niestety zabrakło funduszów. Okazało się jednak, że czasem nawet góra może przyjść do Mahometa, i oto, w piątek doświadczyliśmy w Żółtej Stolicy najprawdziwszego, nieudawanego opadu! 
         Ciekawie się złożyło, że tajemniczy Atak Zimy nastąpił dokładnie w jedyny w lutym japoński dzień wolny - Rocznicę Założenia Cesarstwa (建国記念の日)... Jest to jedno z tych świąt, które się w Japonii niby obchodzi, ale, ze względu na ultraprawicowe konotacje, celebracje nie są szczególnie huczne. Od rana śledziliśmy telewizornie, żeby może zobaczyć kawałek parady albo przynajmniej przemowy cesarskiej, lecz bez skutku. Tak więc śnieżny dzień spędziliśmy na słodkim nieróbstwie, dziękując, że w Japonii podczas świąt nieczynne są tylko urzędy i banki - sklepy zaś pracują pełną parą... (Ergo: nie trzeba jak w Ojczyźnie dreptać na najbliższą stację benzynową, żeby kupić suchą bułę)


A oto i samo mityczne Założenie Japonii. Jest rok 660 pne. Cesarz Jimmu zstępuje na ziemię i zakłada Państwo Yamato. 
Czytam: Valerie Steele. Corset (A Cultural History). Wróciłam do tej książki, bo potrzebna mi pilnie przerwa w wypisywaniu nieskończonych ciągów znaków z rozprawy o nō. Jest świetnie udokumentowana i jak na ‘modową’ rzecz całkiem naukowa. No i rozbija mnóstwo mitów, narosłych wokół gorsetu (gorset jako narzędzie patriarchalnej opresji etc.). Jedyne co mnie niepokoi to to, że autorka przejawia iście nienaukową fascynację tight-lacingiem
Słucham: Mortiis - You Put A Hex On Me. Mortiis gra podobno 24 lutego w Polsce. Jeśli przyjdzie mu do głowy umieścić na setliście przynajmniej jeden utwór z wyklętego albumu Smell of Rain, to ja poprosiłabym ten!
Dokonania: Ech, z rozżewnieniem wspominam czasy, kiedy czwartek, dzień w którym nie mam zajęć, był platformą do beztroskiego wylegiwania się i słodkiego pierdzenia pod kołderkę. Teraz, niestety, każdy kolejny czwartek spędzam walcząc z maszyną urzędniczą - najczęściej w Tokijskim Urzędzie Imigracyjnym. Ostatnio głównie wokół mojego pozwolenia na pracę i małżowego statusu pobytu. 


Tokijski Urząd Imigracyjny jest trochę jak seks. Trzeba poświęcić mnóstwo czasu a satysfakcja trwa tylko kilka sekund... Może już pora demonstrować?
Fun Fact: O! Skoro już wypłynął temat okołoświąteczny... W Japonii, podobnie jak w Polsce jest trochę świąt ruchomych. Między rokiem 1998 a 2001 podjęto ciekawą próbę ich uporządkowania i stworzono tak zwany system Szczęśliwych Poniedziałków (I kid you not! Po japońsku nazywa się to ハッピーマンデー制度, czyli Happī Mandē Seido). Ustalono po prostu, że rzeczone święta przypadać będą zawsze na któryś konkretny poniedziałek danego miesiąca. I wułala! powstały automatyczne, ustawowe długie weekendy. Fajne.


A mój Małż nie za bardzo lubi śnieg...

5 komentarzy:

  1. ci protestujący z tym transparentem to czego tam chcą ? wyrzucić wszystkie białe małpy z Japonii bo jedzą za dużo ryżu ? :)

    a czemuż to mąż JW taki boleściwy ? aż tak nie lubi śniegu ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo praktyczne rozwiązanie z tym poniedziałkiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja słyszałem, że mąż, jako fan narciarstwa alpejskiego i wytrawny narciarz lub śnieg w każdej formie.
    W ramach święta śniegu moglibyście się pomodlić, albo coś odtańczyć, żeby nam na Ukrainie nie zabrakło śniegu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd wzięłaś ten obrazek z Jimmu, powala! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Lil' Wolff: Tsukioka Yoshitoshi (月岡芳年, 1839-1892) z cyklu 大日本名将鑑 (Hmm.. 'Zwierciadło Wielkich Japońskich Dowódców?'). Cudowny, prawda? Jak skrzyzowanie Jezusa z Freddiem Mercurym :D

    @ Jaś: szerokich tras! I pamiętaj: piłeś, nie jedź!

    @Zucker: przeciwnie! to są dwaj (prawdopodobnie: jedyni dwaj) lokalni miłośnicy imigrantów :D

    OdpowiedzUsuń