piątek, 10 grudnia 2010

Reisefieber

Kochane dzieci, jesli macie przed soba egzamin z japonskiego, warto sie do niego przygotowac wkuwajac na pamiec ksiazkowe czytanki. Albo robiac zakupy.
         Dzien dobry. Bardzo przepraszam te kilka osob, ktore odwiedzaja bloga w biurze, w godzinach porannych, poszukujac codziennej dawki rozrywki. I live to serve you, ale przez kilka ostatnich dni padlam ofiara goraczki okolowyjazdowej, na ktora nalozylo sie takze nerwowe oczekiwanie na srodsemestralny test z jezyka - stad brak aktualizacji. Szczesliwie przykre doznania egzaminacyjne, (zwiazane glownie z tym, ze nadal w sytualcjach krytycznych myla mi sie czasowniki 借りる i 貸す) juz za mna i moge zaczac odliczac dni do wylotu w kierunku ojczyzny!
         W ramach przygotowania do tegoz, nieuniknione okazaly sie pewne formalnosci. Po pierwsze: musialam uzyskac zezwolenie na wyjazd z, oraz ponowny wiazd do kraju. Na szczescie poza mna na swiateczny powrot do domu zdecydowal sie takze Pomocny Amerykanin, dzieki czemu mialam towarzystwo w wyprawie na Shinagawe w poszukiwaniu stosownego urzedu.


Urzad, jak widac na zalaczonym obrazku jest polozony nad wyraz stosownie - tuz kolo wielkiej przetworni smiecia.
         Planowalismy z Amerykaninem wniknac do biura imigrantow tuz przed zamknieciem (w nadziei na unikniecie tlumu gaijinow), lecz niestety - tlum i tak napotkalismy, a zeby zdazyc musielismy wziac taksowke. Fail. Coz, skwaszeni odczekalismy swoje, oplacilismy znaczki skarbowe (ciekawostka: mozna je kupic w kazdym konbini, w zwiazku z czym urzedy pozbawione sa kas i kasjerow) i za rownowartosc 200 zlotych wklejono nam w paszporty odpowiednie karteczki. Voila! Odtad wolno nam podrozowac dokad oraz ile razy chcemy! (Hmm.. chyba pora zaczac sprawdzac te oferty lotow do Kambodzy...) 
        Skoro wiedzialam juz ze z lotniska mnie nie cofna, pozostawalo tylko upewnic sie, ze na owo lotnisko dotre. Poniewaz (podobnie jak moj Tesc) jestem absolutnym lotniskowym tchorzem (tak zwanym ‘Samolotowym Czikenem’) potrzeba mi bylo srodka transportu, ktory na miejsce dowiezie mnie przynajmniej trzy godziny przed odlotem. Jako, ze od czasu nieslawnej przygody z machina Loppi moje opanowanie automatonow w konbini znacznie wzroslo, postanowilam sprawdzic ich kolejna funkcjonalnosc: drukowanie biletow. Z duma melduje, ze po dokonaniu internetowej rezerwacji oraz uskutecznieniu dzikiego klikania kilkunastu klawiszy, Loppi wyplulo dla mie rachuneczek, ktory w kasie wymienilam na  kolorowy, pachnacy bilet do uzytku w lotniskowym limousine-busie. Teraz pozostaje tylko zatroszczyc sie o taksowke na Kichijōji o siodmej rano w piatek. Bede musiala ja zamowic przez telefon. JAK JA NIENAWIDZE TELEFONOWAC PO JAPONSKU!!!


Ach, swiateczne, japonskie drobiazgi! Jesli byliscie dostatecznie grzeczni Wasz swiateczny prezent bedzie owiniety wlasnie taka wstazeczka!
         We czwartek z kolei (niewatpliwie w ramach nauki do egaminu jezykowego)zaplanowalam wybrac sie na Kōenji po prezenty. Umowilam sie w tym celu z Jednoreka Finka, ktora zaspala, wiec w jej roli u mego zakupowego boku wystapil znajomy Japonczyk. (Moze to i lepiej, bo wyjasnil mi jedna z bardziej zawilych kwestii gramatycznych, ktorej znajomosc bardzo przydala mi sie na dzisiejszym tescie). W kazdym razie: jedzenie przez ostatni tydzien taniego makaronu oplacilo sie - nabylam epicka ilosc prezentow (z czego przyznaje ze wstydem jakies 40% dla siebie samej) - z wycieczki wyniknie zas fajna trasa turystyczna po Kōenji, ktora zapostuje, jak tylko dorobie pare brakujacych zdjec. 


Niepokojace staja sie tylko sygnaly, ze chyba zaczyna przeniakac mnie lokalny duch wszechslodkosci. Kupilam sobie sukienke w laczke (!) z guzikami w ksztalcie swinek i domkow (THE HORROR!!!)
         Przeklety test srodsemestralny poszedl mi srednio. Z drugiej strony byl to jeden z tych azjatyckich testow, do ktorych zdania niezbedne jest tylko wkucie na pamiec wszystkich czytanek i uzupelnienie ich podczas egzaminu z pamieci. ODMAWIAM PRZYGOTOWYWANIA SIE DO TEGO RODZAJU TESTOW. Zadam zeby Japonia wreszcie odrobila zadanie z nauczania jezykow obcych!


Z drugiej strony nie poszlo mi tez az tak dramatycznie. Moja moc lingwistyczna wyraznie zwiekszyl nowy kapelusz spod znaku Ania-z-Zielonego-Wzgorza-spotyka-Ciocie-Klocie-z-Pana-Tik-Taka. 
Futrzany kolnierz to element obowiazkowy mej pidzamy, odkad temperatura na zewnatrz spadla do 10C (w Japonii oznacza to tez 10C wewnatrz budynkow) 
Czytam: Samobiczuje sie Nana Ai Yazawy (koncowka listy mang poleconych przez Koreanke, niech ja diabli!). Bluergh - to ma byc feminzm?
Slucham: Laurie Anderson - Slip Away. Muzyka Laurie Anderson - to jest feminizm. O.
Dokonania: Po dwoch miesiacach pobytu w Japonii kupilam swoj pierwszy garnek. Dotad bylam bardzo dumna, ze wzorem Carrie Broadshaw uzywam pokojowej kuchenki jako dodatkowego stojaka na buty, ale miarka sie przebrala - przeciez musze w czyms podgrzewac herbatke z mlekiem!
Fun Fact: Mit o Japonii jako kraju wspanialego obuwia to niestety faktycznie mit. Oczywiscie zdarzaja sie wyjatki, lecz wiekszosc firm produkuje buty w trzech rozmiarach: S, M i L (ja nie zartuje!!!), co druga Zolta Kobieta klapie na ulicy w wyraznie za duzych szpilkach, a szczytem wyrafinowania modowego sa potworne platformy przypominajace raczej czarcie kopyta niz buty. 

5 komentarzy:

  1. "Odtad wolno nam podrozowac dokad oraz ile razy chcemy!"

    Are You like _absolutely_ sure about this? Bo z tego co ja pamiętam, to re-entry permity były jednorazowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. JW a co z sylwestrem ? Bo ja już marynuję papryczki i gromadzę zapasy mięsa, by sylwester w podmiejskich apartamentach chudego wypadł odpowiednio godnie :) 10 litrów wina też czeka :) Wpisowym byłoby jakieś śmieciowe żarcie, butla wódy i odczyt na temat różnić pomiędzy nerdami w Polsce i Japonii :) ?

    OdpowiedzUsuń
  3. @Mis: yahs I'm sure. Zaplacilam dwa razy wiecej, wlasnie po to, zeby moje pozwolenie obejmowalo wielokrotny wjazd i wyjazd :p

    @Zucker: niestety, ten Sylwester, zgodnie z naszym numerologicznym ukladem z Misiem wypada nam w Galicji :/ Ale odczyt o nerdach chetnie wyglosze przy jakiejs innej okazji (hm, ciekawe czy bede mogla go sobie wpisac do rocznego sprawozdzania doktoranckiego... :d)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń