piątek, 3 grudnia 2010

Burza (嵐)



Przypadkowo Arashi, czyli wlasnie ‘burza’, to takze nazwa bardzo popularnego w Japonii boysbandu, ktorego piosenka Dear Snow (sic!) torturuje mnie ostatnio zewszad!

         W piatek obudzila mnie burza. Prawdziwa, japonska burza. Nie zadne popierdki, lecz konkretny sztorm z blyskawicami, deszczem padajacym poziomo, rwaca rzeka pod oknem i poczuciem radosci, ze mieszkam na drugim pietrze akademika. Powiercilam sie troche w lozku i powrocilam do spania... Kiedy znowu roztworzylam oczy na zewnatrz bylo dwadziescia stopni, swiecilo piekne slonce, a po epickiej nawalnicy nie bylo sladu, wyjawszy gory lisci zwianych z drzew. CZY MI SIE TO TYLKO PRZYSNILO?!


Podobno Tokio ma spektakularny system sciekowy, sluzacy odprowadzaniu wody z naglych, gwaltownych opadow... Zaczynam wierzyc, ze rzeczywiscie kilka metrow pode mna moze byc cos TAKIEGO

         Poza liscmi burza przyniosla tez cudowny wiater - cieply i przepotezny. Krotko mowiac: zupelnie poprawny halniaczek... Od razu zatesknilo mi sie za domem. (Ale potem w pociagu, na pociagowej telewizji zobaczylam zdjecia z zasypanego sniegiem Okecia i momentalnie odechcialo mi sie wracac do ojczyzny...)
        W kazdym razie, wykorzystawszy piekne okolicznosci przyrody postanowilismy z Pomocnym Amerykaninem ozywic tradycje Klubu Dyskusyjnego Intensywnych Kursantow Japonskiego. Wesoly Brazylijczyk (ktory jest tez dosc profesjonalnym gorolazem) wyprowadzil nas popoludniem na dach budynku stolowkowego, gdzie (przy wtorze urywajacego glowy wiatru) dyskutowalismy. Tym razem glownie o depeszach ujawnionych przez WikiLeaks. Bylo tez piwo. W Japonii piwo mozna nabyc zarowno w kampusowej kantynie jak i we wszystkich sklepach na terenie uniwersytetu - nikt nie robi z tego problemu, dopoki nie probujemy flaszki przemycic na zajecia. Fajne, prawda?

Moja ulubiona zagryzka - cytrynowe zelki w ksztalcie wloskich makaronikow fettuccine. Mniam!
          A wieczorem nawiedzilam wydzial literatury slowianskiej (KTO U DIABLA WYMYSLIL, ZE WSZYSTKIE TAMTEJSZE NADPROGRAMOWE WYKLADY ODBYWAJA SIE W PIATEK KOLO 18TEJ?? To cud, ze ktokolwiek sie na nich pojawia...). Pani Ogura Aya (小椋彩 - na wypadek, gdybym cos poplatala z czytaniem nazwiska) mowila o wlasnym przekladzie Domu dziennego, domu nocnego Tokarczuk na japonski. Naprawde super sprawa! Czasem mysle sobie, ze moze wolalabym przebywac na stypendium w jakims mniejszym miescie niz potworne MegaTokio, ale trzeba przyznac, ze studia w centrum naukowej Japonii tez maja swoje plusy...
Czytam: Nagai Akira - Team Medical Dragon t. 9 (no co? czasem trzeba sie zrelaksowac po intensywnym, akademickim zyciu!)
Dokonania: Oczywiscie bylam jedynym bialym na wykladzie pani Ogury, totez zostalam szybko zdemaskowana jako Polka i wyrwana do odpowiedzi (chociaz bardzo staralm sie wtopic w Poczet krolow polskich stojacy na polce za moimi plecami....). Udzielilam ultraelokwentnych wyjasnien na temat mlodych, popularnych wsrod krajan autorow. Mam podejrzenie, ze w zwiazku ze wspanialym poziomem mojego japonskiego zaden ze sluchaczy niczego nie zrozumial.
Fun Fact: Ostatnio odkrylam, ze w moim pokoju jest GUZIK ALARMOWY. Hilarious!

5 komentarzy:

  1. Przepraszam, czy w Japonii też jest grudzień...??

    A 'Dom dzienny, dom nocny' Tokarczuk swoją drogą bardzo mi się podobał :) Wydaje mi się niesamowite, że dokopali się do niego hen hen w Żółtkolandii.

    OdpowiedzUsuń
  2. E=Wyczesany ten system kanałowy, aż prosi się o eksploracje.
    A co do eksploracji, dowiedziałem się że na Szwedzkiej, pod dawna jednostką Żandarmerii kryje się dawna fabryka broni na pięć poziomów w dół. Ponoć ostatnie 2-3 piętra zalane ale resztę da się zwiedzić. Wiec trzeba by podjąć wyprawę jak już pokażesz się w warszawie. :P

    No i oczywiście na wyprawę musisz przywieść żelki cytrynowe w kształcie makaronów.
    A z moich doświadczeń wynika że japońskie landrynki świetnie wchodzą pod piwo Grolscha. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hie, hie, Matsu Jun! :D Jak tak patrzę na tych chłopaczków z boys bandów, jakoś nie potrafię traktować ich poważnie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. hmhmhmhmhm guzik alarmowy ..... :) wszystko jasne - cały ten tzw. akademik to wielka ściema. Pod nim mieści się podziemne laboratorium gdzie mayonella chowa swojego mecha do walki ze złem :) a guzik otwiera pewnikiem tajemne przejście prosto do robota. W budynku mieszka odpowiednia ilość białych nerdów, żeby utrzymać go w ruchu. Pytanie tylko przeciwko komu musi walczyć Mayonella ..... :) czyżby Tokyo było znowu zagrożone atakiem dr. Zuckersteina i MegaChudilli ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.youtube.com/watch?v=dVcRecCk8sw

    część japońskich dziwactw doskonale rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń