wtorek, 14 grudnia 2010

Zryj Zelki!


Moj najnowszo-ulubiony japonski napoj:
Chu-hi o smaku tak zwanego ‘Szardone z Babelkami’ -
ani to Chardonnay, ani z babelkami, lecz coz:
Gdy dopadna Cie smuteczki/
pij Kirina, wprost z puszeczki!
          Dzien dobry. Bardzo cieszy mnie, iz nareszcie moge wykorzystac bloga tak, jak czyni to wiekszosc populacji, czyli do bezprzykladnego narzekania. Bede narzekac na Chinczykow, (chociaz po prawdzie jest to zakamuflowane narzekanie na wlasne lenistwo....) Anyhows: PODLI CHINCZYCY!!! Jesli na tescie jezykowym jest do zdobycia 100 punktow, przecietny Chinczyk zdobywa 98,5, mocno zawyzajac srednia grupy intensywnych kursantow. W ten sposob ja laduje pod srednia. Nie lubie byc pod srednia. Jesli jestes pod srednia, przestaje sie liczyc ile masz punktow BO JESTES POD SREDNIA. Krotko mowiac: TRZEBA BYLO CZYTAC CZYTANKI, MAJZILLO!!!
         Jak wiadomo madry Polak po szkodzie, zatem, w zwiazku z tym, ze dzisiaj Zaba postanowila zadac nam przedswiateczny coup de grâce, za pomoca srodsemestralnego egzaminu z lektury, postanowilam przekuc piatkowa porazke we wtorkowy sukces. Mocno zmotywowana nazarlam sie wczoraj wieczor  zelkow, opilam Red Bulla i zarywajac pol nocy wkulam na pamiec nieszczesne zabowe teksty. Z duma melduje, iz dzisiaj zadne wyjatki gramatyczne, krzywe znaki czy poplatane zlozenia nie byly mi straszne! Ha!
W nagrode zaraz zalacze sobie bohatera dzisiejszego Kacika Telewizyjnego


          Powszechnie wiadomo, iz kazdy namietny serialowicz ma jakies swoje guilty pleasure. Ja zazwyczaj pilnuje sie, zeby to byl tylko jeden tyltul na raz (chwilowo miejsce wstydliwej przyjemnosci w mojej ramowce zajmuje reboot Nikity, stworzony przez nieslawna telewizje CW - jeszcze o nim napisze...) ALE czasem moje opanowanie nalogu peka i wpadam w dziki bindz. Bindz wiaze sie z ogladaniem calego sezonu pewnego konkretnego programu w jeden dzien. Najgorsze jest zas to, ze ten program to nawet nie serial. To (o zgrozo!) REALITY SHOW. Czyli telewizyjne dno dna, najgorsze mozliwe barachlo. Niemniej jednak smiem twierdzic, ze jeden przedstawiciel owego podlego gatunku wyroznia sie pozytywnie. Mowie o Project Runway (czy tez w wersji brytyjskiej Project Catwalk) - to jest formacie ekranowego pojedynku projektantow mody (sic!). 


Mozecie nie byc milosnikami tworzenia ubran ale nawet wtedy powinniscie docenic, jesli nie tresc to forme programu. Dzieki niej nawet moj niespecjalnie rozmilowany w modzie Maz z napieciem ogladal pierwszy sezon Project Catwalk!
         Celem programu jest wylonienie zwyciezcy sposrod 12 pretendentow. Od kandydatow wymagane sa w ogolnym ujeciu: umiejetnosc szycia, znajomosc materialow oraz duzy potencjal w tak zwanym kreatywnym mysleniu. Jako ze to telewizja to naturalnie im dziwniejsi aspiranci, tym lepiej dla ogladalnosci. 
         Drugim poza doborem uczestnikow kluczem do sukcesu Project Runway sa prowadzacy. W zaleznosci od kraju zazwyczaj jest to lokalna top modelka (w perwotnej wersji gospodarzem programu byla Heidi Klum) - najczesciej z poprzedniej generacji, kiedy modelki mialy jeszcze szczatki wlasnego charakteru. To ona zleca uczestnikom zadania i oglasza im decyzje jury. Drugim gospodarzem, oraz osoba z definicji trzymajaca strone kandydatow, jest zawsze jakis lokalny guru mody, sluzacy kandytatom rada oraz kasliwymi uwagami, co do ich projektow. Poza wymieniona dwojka mamy w Project Runway jeszcze jury, oceniajace co tydzien dokonania uczestnikow. Kluczowy wydaje sie tu fakt, ze w kazdej z wersji (a ogladalam do tej pory brytyjska, australijska i amerykanska) czlonkowie jury chociaz bardzo charakterni, jakos nie sprawiaja wrazenia, jakby usilnie chcieli przycmic kandydatow (co jest regula w naszych rodzimych reality show)
        Wreszcie ostatni i najwazniejszy fragment ukladanki Project Runway: wyzwania dla uczestnikow. Tu pomyslowosc tworcow jest nieograniczona. Byly odcinki w ktorych aspirujacy projektanci musieli w ciagu 48 godzin stworzyc (zmontowac?) suknie slubna z materialow znalezionych i kupionych w sklepie budowlanym, takie, gdzie mieli zaprojektowac suknie na czerwony dywan dla Kelly Osbourne (tlustawej corki Ozzy’ego), w programie szyto kreacje z kwiatow, kolekcje z zastawy stolowej czy warzyw oraz generalnie ubrania kazdej mozliwej substancji... a co ciekawe w trakcie takich wyzwan naprawde powstawaly rzeczy niesamowite! Finalowa trojka projektantow to zawsze ludzie superzdolni, ktorzy udowodnili, ze modowo sa w stanie poradzic sobie ze wszystkim!
        Bottomline: porzadny program, bardzo emocjonujacy (rewelacyjnie zmontowany), pelen wspanialych pomyslow realizacyjnych, a co najwazniejsze oparty nie na obsmarowywaniu sie uczestnikow nawzajem (albo procesie eliminacji przez esemesy widzow) lecz na autentycznych zdolnosciach kandydatow. Polecam (uwaga, pozera ogromne ilosci czasu!)
Highlight: Mezczyzni w szpilkach. To taka moja slabosc, ze uwazam, ze meska lydka na obcasie wyglada bardzo dobrze, a ten program to jeden z niewielu w telewizji, gdzie mozna gladac facetow w takim obuwiu!
A lot like: Hm... Top Madl (przynajmmniej to jak je siebie wyobrazam) meets Ugly Betty
Dla kogo: Zainteresowanych moda oraz tych, ktorzy nie wierza w istnienie przyzwoitych riality szolow - niech przekonaja sie, ze istnieje wyjatek potwierdzajacy regule!
PS. Dzisiaj dowiedzialam sie, ze miedzynarodowy piktogram wyjascia awaryjnego to produkt japonski!


Zaprojektowal go na poczatku lat 80tych Yukio Ota!

3 komentarze:

  1. Chyba jakiś z tych reality show leciał nawet w jakiejś Polsko języcznej tv, to znaczy był polski lektor nie polska edycja.
    Ale jak dla mnie to ich projekty to jakieś koszmarki i większość powinno się spalić zanim wyjdzie poza warsztat szalonego twórcy. Ale ja z poczucia mody nie słynę więc mogę się mylić. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. spalić spalić :) laski najładniej wyglądają w normalnych ciuchach - czyli takich z demobilu :) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem skrzywiona - imię Yukio kojarzy mi się jednoznacznie... >.>

    OdpowiedzUsuń