sobota, 11 lutego 2012

Partners in Pain*



Haloooooo... Mamo...?

Dzień dobry!  Jak głoszą mądrości Dobrego Wujcia Z Ciężką Chorobą Alkoholową:  ‘Coś się kończy, coś się zaczyna’. Skończył się, na ten przykład, rok akademicki na Todaju (w Japonii studenci żegnają się z uczelnią na wiosnę). Tym samym, tuż przed weekendem udałam się na ostatnie w Żółtym Kraju zajęcia. Moja piątkowa wykładowczyni, pani Nakagome prowadzi wykłady głównie dla obckorajowców, ma zatem zwyczaj traktować wszystkich swoich studentów jakby mieli po dziesięć lat. W ramach finałowego spotkania z nami, zdecydowała więc, że, w zamian za wzrorowe zachowanie i pilne odrabianie zajeć domowych, zabierze nas, niczym grzeczną klasę w podstawówce, na wycieczkę do muzeum.
Padło na tokijskie muzeum państwowe w parku Ueno  – oddalone od uniwersytetu o rzut kamieniem (i obchodzące właśnie 140-lecie). Osobiście bardzo lubię tamtejszą ekspozycję stałą – stanowi fajny sposób, żeby nawet ludzi zupełnie niezaznajomionych z Japonią wprowadzić w temat lokalnej sztuki i historii. Liczba wystawionych eksponatów jest stosunkowo niewielka; nie trzeba przedzierać się przez ocean np. czarek do herbaty w kształcie buta czy cztery sale prehistorycznych grzebyczków. W zamian za to, obiekty w gablotach często są zmieniane, więc kilkukrotna wizyta w przybytku nie grozi śmiercią z nudów. Wreszcie: legitymacja studencka (niezależnie z jakiego kraju) uprawnia do bezpłatnego wstępu.
Szczeście więc, że miałam przy sobie  własną legitymację Todaju. Miałam też aparat fotograficzny. Jak się okazało bez baterii. Oraz telefon. Na który, nie można się było dodzwonić. Po głębszym dochodzeniu, przyczyna tego faktu wyszła na jaw – zamiast telefonu wrzuciłam rano do torby pilota od klimatyzacji. Ha ha.



Ponieważ po przeżyciach związanych z trwającą kilka lat pracą dorywczą na wykopkach archeologicznych, mam słabość do sztuki prehistorycznej, kupiłam Małżowiw muzeum  te piękną maskotkę, przedstawiającą pluszową wersję glinianej figurki grobowej haniwa.
(Pluszowe zabawki to w muzealnym sklepiku norma, podobnie jak wesołe, zantropoformizowane wersje dzieł sztuki, z którymi można podczas oglądania niektórych wystaw porozmawiać... Czy to jest infantylizacja społeczeństwa czy ‘przyjazne przekazywanie wiedzy’? Zaprawdę nie potrafię stwierdzić...)
                               

*/ Ponieważ M. opuściła mnie i wyjechała do Indochin odstresować się po egzaminach, zmuszona byłam znaleźć nową partnerkę do konwersacji na zajęciach pole dance.  Padło na Mo., rudą, germańską walkirię. Razem tworzymy jednostkę o nazwie właśnie Partners in Pain. Mo. Miała być tylko tymczasowym zastępstwem za M., lecz już teraz wzdycham do niej sztubacką miłością. MA NAJPIĘKNIEJSZE STOPY NA PLANECIE!

Czytam: Bridges on the Body. JAKIM CUDEM DOPIERO TERAZ ZNALAZŁAM TEN BLOG?! Właśnie odbywa się na nim fantastyczny sew-along TEGO edwardiańskiego gorsetu! Od dawna marzę o podobnym wzorze a nigdzie do tej pory nie znalazłam sensownego wykroju! Jak tylko skończę męczyć kolejny biograficzny chunk doktoratu, skanibalizuję jeden busk z niedokończonego projektu  i przyłączam się do szycia!
Słucham: Rihanna – Wait Your Turn. Katalog ‘ZUA MUZA DO POLE’A’ powstał i rozrasta się błyskawicznie o kolejne utwory z mocnym bitem i słabym tekstem.
Dokonania: PRZEPOTĘŻNY krwiak z tyłu prawego kolana. Już wiem dlaczego, jeśli wygooglać ‘pole dance side climb’ , pierwsze co wyskakuje to zdjęcia siniaków.
Fun Irresistibly Sad Fact: Poza Wisławą Szymborską świat stracił ostatnio jeszcze (conajmniej) jedną fantastyczną starszą Panią. Dwa tygodnie temu w Tokio zmarła Eiko Ishioka, nieprawdopodobna kostiumografka, autorka projektów m.in. do Immortals, Fall, Celi i Draculi Coppoli (za które dostała Oskara).



Więcej o Ishioce pisałam TUTAJ. W ramach wspomnień po wspaniałej artystce, szczególnie polecam obejrzenie The Fall, jednego z najpiękniejszych wizualnie filmów w historii kinematografii i stanowczo najlepszego dzieła Tarsema.


PS. By nie kończyć na smutną nutę: Mały Wolffie patrz, Brienne!



...i Arya:



Ach, Gra o Tron – napisana przez Grubego Trola książka o babach przebranych za chłopów...!

8 komentarzy:

  1. poprosimy o umieszczenie na blogu zdjęcia tej Mo (rudej germańskiej walkirii) :) nie ukrywam, że jestem szczególnie wrażliwy na pewien specyficzny typ kobiecej urody i rad bym ocenić, czy jest bliska mojemu ideałowi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pluszowa haniwa, no co za czad!! *__* Wolff uwielbia wszelkie archeologiczne, ziemio-grzebne rewelacje :3 Gdybym miała okazję, pewnie kupiłabym sobie małą replikę takiej figurki i postawiła w pokoju :>

    Brienne doskonała, ach, przyłożyli się!
    A co do Wujcia, to czy wiesz, że przebąkuje, że będzie nowa książka związana z wiedźminlandem? Mój bratanek właśnie zapragnął pożyczyć ode mnie sagę, ale zachorował i nie mógł się ze mną spotkać, w związku z czym ja zaczęłam powtórkę z wiedźmaka i mam ogromną z tego radochę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Figurka bardzo fajna.
    Gratuluje pomylenia telefonu z pilotem do klimatyzacji, potwierdza to że nie tylko ja roztargniony jestem w tym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. * Roztargniony byłem w zeszłym tygodniu.
    W tym chyba zresztą też. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @Zucker: Chyba snisz - ONA JEST MOOOOJA!!
    @Lil'Wolff: Jeśli tak milujesz haniwa, moze przyjmiesz ode mnie mojego 120-centymetrowego gumowego hatifnata? Po pomalowaniu na brazowo bedzie dobrze udawal archeologiczny obiekt :) Tak, tak czytalam, ze Wujcio cos podpierdywal o Wiedzminie 2.0 ale przecie on dnie i noce chodzi nawalon, wiec nie uwierze dopoki nie zobacze :D
    @Chudni: Tam roztargniony, Po prostu jestes podekscytowany niczym podlotek perspektywa dema do Mass Effect - przyznaj sie!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmm, ja bym wolała ceramiczną replikę... Masz ceramicznego hatifnata? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznaje że wczoraj zacząłem jedynkę Mass Effecta, żeby sobie przygotować postać do Mass Effect 3.
    Najgorsze jest to że chyba przegram sam ze soboą i kupie ME3 Zaraz po wydaniu. Zamiast poczekać aż stanieje.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Wolff: jak bedziesz bardzo grzeczna to moge miec :D
    @Chudini: Jako wspoluzalezniona rozgrzeszam Cie z gory :)

    OdpowiedzUsuń