niedziela, 26 lutego 2012

Małe tragedie i drobne radości




...a w dzisiejszym odcinku:
 Gdy życie stypendysty staje się monotonne, zaś małe wydarzenia urastają do rangi zdarzeń wielkopomnych...



Tragedia 1: Śmierć butów kosmicznego wojownika



          Wśród wielu symptomów choroby umysłowej, które przejawiam, znajduje się nawyk konsumpcyjny, w myśl którego czasem kupuję elementy odzienia tylko dlatego, iż  przywodzą mi one na myśl pewne konkretne produkty popkultury. Dlatego, jakieś cztery lata temu, podczas gdy namiętnie zagrywałam się w pierwszego Mass Effecta, nabyłam godne komandora Sheparda buty, ochrzczone przez Małża (który podówczas nie był jeszcze nawet Narzeczonym) „SPACE WORRIOR SHOES”. Jeśli mnie znacie, prawdopodobnie widzieliście je kiedyś, bo są to jedne z dwóch znajdujących się w mojej kolekcjii par obuwia tzw ‘płaskiego’. Wiązane pod kolano, brązowe buciory były ze mną długo, wbrew sprzeciwom Mammy i Małża, którzy z niewiadomych powodów darzyli akurat to obuwie jadowitą nienawiścią (Mamma wzięła je nawet, pod pozorem reparacji, na rok w jasyr). Buty trzymały się dzielnie, lecz czego nie dokonał sabotaż najbliższych, dokonała Japonia. We czwartek, podczas jazdy metrem na pole dance, zamek w prawym Kosmicznym Bucie malowniczo pieprznął, zmuszając mię do skonstruowania awangardowego kostiumu, widocznego na zdjęciu powyżej,. W rzeczonym kostiumie podróżowałam dzielnie przez całe Tokio. Żegnajcie kosmiczne buty – będę myśleć o Was , kiedy odpalę Mass Effect 3!
PS. Nawiasem mówiąc, sportretowana na zdjęciu demobilowa kurtka (w oryginale bez futra) została nabyta w ciuchlandzie z 1500 jenów, z myślą o stylu ‘na Jacka Harknessa. Małż zakazuje mi ją jednak nosić, twierdząc, że staram się wyglądać za bardzo ‘młodzieżowo’ (?!).



 Tragedia 2: Fatalne wyczucie czasu Janyne Butterfly



          Okazuje się, że moja szkoła tańca sprowadza wkrótce na warsztaty samą Jenyne Butterfly, chyba najbardziej topowe nazwisko w światowym pole dance. Zajęcia z mistrzynią kosztują (i kid you not!) 10.000 Y (udział) albo 1000 Y (obserwacja z pianą na ustach). Odbywają się pierwszego kwietnia, DZIEŃ PO MOIM POWROCIE DO POLSKI. Aaargh. Z jednej strony przykro, bo nie zobaczę Jenyne na żywo, a z drugiej odczuwam pewną ulgę, bo zaoszczędzę gotówkę. Zresztą po obejrzeniu tej pani mogłabym nabrać przykrej chęci, zeby z pewnego rozpędu przygrzmocić łbem w ścianę. Ona robi TAKIE rzeczy (nie jest to mój ulubiony program Jenyne, kamerę trzyma jakiś epileptyk, dźwięk jest potworny ale NAPRAWDĘ polecam Waszej uwadze to, co dzieje się w dwudziestu sekundach, gdzieś między 3:25 a 3:50)



Radość 1: Dobrze wychowani goście



          W trakcie weekendu gościliśmy znajomych z Osaki, którzy przyjechali do Tokio na... międzynarodową galę UFC (tak Mamo, teraz takich mam kolegów i koleżanki...). Nie narzucali nam się za bardzo, pozwalając Miśkowi pracowac, a mię oglądać Black Books (patrz: Radość 2). Za to przed wyjazdem zrobili nam naleśniki. To się nazywa miła wizyta. Zapraszamy ponownie!



Radość 2:  Black Books



          Ponieważ angielskie poczucie humoru nie jest dla mnie jakimś niesamowitym wyznacznikiem jakości, nie poluję namiętnie na seriale komediowe z wysp brytyjskich. Srednio raz do roku trafiam jednak na coś, co okazuje się dla mnie objawieniem. Po Mind Your Language, IT Crowd i No Heroics przyszła pora na Black Books. W ciągu ostatnich trzech dni, przegryzłam się na jutubie przez trzy sezony tego cuda (nie róbcie wielkich oczu, to serial angielski, na jedną serię przypada ledwie sześć 25-minutowych odcinków!) i kilkukrotnie wypłakałam oczy ze śmiechu. BB opowiada historię trójki dziwologów – Bernarda, antypatycznego, nienawidzącego ludzkości, wiecznie skacowanego i nieumytego właściciela księgarni, jego (jedynej) znajomej Fran – neurotycznej alkoholiczki oraz bezwzględnie tyranizowanego przez wymienioną dwójkę Manny’ego, dobrodusznego księgowego. Ich przygody mają ton mocno surrealistyczny, zaś cytaty z Bernarda (wyglądającego jak niechciane dziecię Neila Gaimana i Philipa K. Dicka) stały się już zmorą Małża.


Czytam: Kawakami Otojirō... itd. Mam tylko nadzieję, że skończę tę książkę przed powrotem do Polski, bo inaczej wypełni mi ona pół bagażu podręcznego!
Słucham: Soundtrack z Dear Esther. Pyszny ambient jest pyszny.
Dokonania: Myhyhyy – Shoulder mount. Na razie tylko z poziomu ‘dupą-na-gruncie’ but I’m getting there!
Fun Fact: Dziś mieliśmy w Tokio maraton. Tzw. ‘event’ cały tydzień promował się w mieście, w intensywnym, japońskim stylu – na przykład hasłem ‘Jeśli dam radę przebiec  w stroju gigantycznego królika 42 kilometry, to na pewno dam też radę dostać się do wymarzonej firmy!’

b

4 komentarze:

  1. Zawsze możesz zakupioc kolejne buty ala ME. :)
    Badzmy dobrej myśli i liczmy na godne zastępstwo.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1.paletko jest pierwsza klasa i można je moim zdaniem bez krępacji nosić w wawie i szyku zadawać (a ten wasz małż to jakiś marudny, proszę przywołać go do porządku :)

    2. służę linkiem do szykownych butków :) szkoda tylko, że laski nie chcą nosić takich fajnych butów i katują się na tych obcasach :)

    http://rangershop.pl/product-pol-1152632713-Taktyczne-buty-Adidas-GSG-9-2-czarne.html

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, on rzeczywiście od razu skojarzył mi się z Neilem Gaimanem! :D
    Co do pani na rurze: jak rozumiem, takie występy są dużo bardziej opłacalne niż uprawianie gimnastyki artystycznej ;) Mogłaby grać żeńską wersję Tarzana :O

    OdpowiedzUsuń
  4. @Chudini: ach, gdyby to bylo takie proste - gdzie ja znajde obuwie, ktore od pierwszego wejrzenia krzyczy do mnie: "Shepard! Czy ty wiesz na co sie porywasz?!"

    @Zucker: Zgadzam sie - jak na czlowieka, ktory w Polsce co niedziela ubieral chelm i stroj maskujacy w ksztalcie wora, Misior moglby sie odpinkolic od moich militarnych akcesoriow :D

    @Lil'Wolff: Tak wlasnie wygladalby Gaiman gdyby sie nie myl i byl w stanie, jak Bernard, przezyc na grzybach hodowanych we wlasnych wlosach :D
    Dlaczego rura jest lepsza od gimnastyki artystycznej moglabym prawic jakies dwa miesiace, wiec pozowolisz, ze Ci oszczedze :d

    OdpowiedzUsuń