niedziela, 15 maja 2011

Weekend Update



Podziwiam tylko motocykle/
bo motocykle one są niezwykłe!
      No i pojechali nam goście. Niby oddychamy z ulgą, że po trzech tygodniach mieszkanie wolne jest wreszcie od nadprogramowych lokatorów. W końcu można bezwstydnie spacerować z gołym zadkiem po włościach. Nie trzeba też dzielić się z nikim kartami do wejścia. No i pracownia została przywrócona do użytku.... A jednak jakoś jest nam w pustawym lokum smutno...
      W związku z powyższem, niejako na pocieszenie, wybraliśmy się dzisiaj z Małżem na targi motocyklowe, będące w tym tygodniu atrakcją parkingu tuż koło akademika... Czegóż tam nie było!

   
Począwszy od japońskich firm...
(w tle, na ścianie stoiska widać obowiązkowy plakat solidarności z Tōhoku)


...przez więcej japońskch firm...
(JA, JA oraz JA będę ozdabiać wszystkie zdjęcia, albowiem Małż, z iewiadomych powodów, odmawiał wsiadania na jakikolwiek motor... Wonder why...)

...aż po hamerykańską klasykę...
(Panowie na stoisku Harleya Davidsona, w typowym japońskim pokazie obsługi klienta, specjalnie zdjęli z motocykla cenę, żeby maszyna lepiej prezentowała się na fotografii!)
(BTW: zdjęta cena wynosiła 2000000 jenów czyli około 70.000 PLN)

oraz włoskie skutery!
(Vespa - nie zbliżyłabym się do tego pieszczocha hipsterów, gdby nie to, że akurat był TAK PIĘKNIE POMARAŃCZOWY!)


DLACZEGO BYŁY TAM MOTOCYKLE SIĘGAJĄCE DO KOLAN?
(Also, note the “Glamorous” tag. WTF?!)


Gdyby Szatan jeździł na motocyklu, to z dużą dozą prawdopodobieństwa byłby właśnie ten motocykl
Wreszcie: na japońskich targach można się spodziewać kilku specyficznych akcentów
Czytam: Nagai Akira - Team Medical Dragon t. 23. Czyli niezbyt ambitnie.
Słucham: Diary of Dreams - She. Czyli jeszcze mniej abitnie.
Dokonania:  Prawie skończyłam szycie gorsetu! Poniżej znajdziecie pokazowe zdjęcie. Ostrzegam tylko, że zawiera ono także pewną ilość mojego bladego, wątłego dekoltu. Consider yourself warned. A tymczasem, znajcie składniki:
  • 220 metrów czerwonej nitki
  • 3 metry materiału (połowa na podszewkę)
  • 1,5 metra taśmy na wzmocnienie talii
  • 3 metry amerykańskich, owijanych w bawełnę fiszbin
  • Obcęgi do cięcia rzeczonych fiszbin
  • 20 zabezpieczających nakładek na fiszbiny
  • 6 gotowych, miękkich, stalowych fiszbin - po 30 cm.
  • 24 oczka na wiązanie
  • 1 młotek do wbijania oczek
  • 4 metry sznura na tylnie wiązanie
  • 20 metrów zielonej nitki na wykończenie
  • 2 metry taśmy wykończeniowej
  • 2 metry zielonego farfocla
  • ok. 2 tygodnie wolnego czasu

....

<SPOILER BOOB WARNING>



i voila!
(Białe pantalony i gatki w paski opcjonalne.)
Gorset powstał według wykroju z 1890, jest zatem trochę wiktoriański (czytaj: płaskocycy).
Taki najprościej się szyje, więc od niego zaczęłam. 
Następny w kolejce mam pięknie, wyprofilowany waspie, w którym, daj boże, będę wyglądać niczym Scarlett O’Hara!
<SPOILER BOOB OVER>


A tu wyrafinowany detal mojego projektu. Jeśli dobrze się przyjżycie w kilku miejscach na zdjęciu widać, jak świetnie idzie mi szycie prostej linii. 
Fun Fact: 


To. Jest. Kask. Motocyklowy. Z. Hello. Kitty.

PS. W zeszłym tygodniu blogger przeżywał kilka czkawek i zaginęło trochę komentarzy. To nie moja dyktatorska cenzura jest odpowiedzialna za ich zniknięcie. 

11 komentarzy:

  1. Ogromne gratulacje z okazji ukończenia gorsetu! Jestem pełna podziwu dla Twojej ambicji i zacięcia! :) Zwłaszcza, że robiłaś to wszystko bez instrukcji od człowieka, co zawsze jest trudne. A wyszło Ci przecież pięknie :)

    Hana powiedziała, że była na kursie szycia kimon. Pragnę uszyć dla siebie yukatę! *___*

    Warsztaty z tańca były przecudowne, choć codziennie ledwo dopełzałam do domu ;D Nauczyłyśmy się tańczyć do 祇園小唄, która składa się z czterech pór roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to teraz kolejnym krokiem powinno być uszycie munduru dla ślubnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cukier cicho! Nie zdradzaj planu! Wiesz ile ja na tym zaoszczędzę? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. how awesome is that!! mówię ja, która widziała substraty i zapał, a teraz widzi wynik końcowy!! well done :)
    Agnieszkator

    OdpowiedzUsuń
  5. @Wolff: szczesliwie, z krawieckiego punktu widzeni,a yukata jest banalnie prosta. Jak uruchomisz babcina maszyne, moge przywiezc Ci wykroj! (wytropilam je ostatnio w sklepie, widniala na nich oszalamiajaca cena 400 jenow :)
    @Zucker: :D
    @Agieszkator: zaluj ze nie widzialas jak z tego zapalu przywalilam sobie mlotkiem w paluch podczas montowania wiazania. radosci bylo co niemiara :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę że szycie się spodobało. Jak dosiędziesz w Polsce koniecznie zajrzyjcie z małżem. Przejrzysz wzory i wykroje jakie posiada babcia może coś ci się spodoba. :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo, to koniecznie zdobądź ten wykrój dla mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też poproszę wykrój yukaty! Zmuszę siostrę, żeby mi uszyła, na pewno się ucieszy. :DDD
    Motocykle do kolan, bo istnieje Korzeniowska. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. @Chudini: trzymam Cie za slowo!
    @Lil'Wolff, momo: nie ma sprawy.. tylko czy na Korzeniowska bedzie rozmiar? Moze lepiej sprobuje nabyc wersje dla niemowlat :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Ania - namiary na wykrój wysłałam - Twojego komcia kasuję, żeby szperacze nie zbierały adresu e-mail który podałaś i nie dręczyły Cię spamem :)

    OdpowiedzUsuń