niedziela, 22 maja 2011

Mamo, czy ja już jestem blacharą?


Czerwone samochody, jak powszechnie wiadomo, jeżdżą szybciej.
Lecz co z tymi czerwonymi samochodami, na które ktoś nalepił porno-loli-króliczka?
          Dzień dobry. Tyle ciekawych rzeczy zdarzyło się w tym tygodniu. Na przykład: byliśmy z Małżem na koncercie Mimozy. Albo: do portu w Tokio zawinęły trzy statki z kadetami japońskiej marynarki. Czy też: zmuszona byłam zniszczyć jeded ze swoich projektów szwalniczych... Wszystkie te zdarzenia stanowią całkiem przyzwoite materiały na blogowe wpisy. Niestety, dzisiaj rano obudziło nas wycie motorów - i to właśnie dzięki niemu przeczytacie (o ile za kilka linijek nie uciekniecie z krzykiem)  notkę na zupełnie inny temat.
           Nic bowiem nie poradzę. W obrębie parkingu akademikowego odbył się dziś kolejny event motoryzacyjny. Nawiasem mówiąc, mało brakowało a zignorowalibyśmy go, bo tematyka samochodowa troche nam już po ostatnich weekendach zbrzydła. Ale podczas porannej wyprawy do konbini odkryliśmy, że to wcale nie taka zwyczajna impreza. Wyszło na jaw, iż tuż pod naszym progiem miały miejsce Czwarte Japońskie Pokazy Grafik Samochodowych G-FESUTA. Potworność ta, sponsorowana przez magazyn G-Tsū (G通), poświęcona była w całości MALOWANIU NA SAMOCHODACH POSTACI Z MANG I ANIME... Wypisz, wymaluj materiał na Epicką Blognotkę!
         Tak więc, z narażeniem życia (było bardzo gorąco) oraz zdrowych zmysłów, wniknęliśmy za ogrodzenie i sprokurowaliśmy dla Was PT. Czytelnicy, tę oto fotorelację.
   

Ja jestem dopiero na początku drogi do blacharstwa - za to Małż jest już blacharzem pełnoprawnym. Nie przeraża go nawet kartonowa lolita. 


Pokaz oczywiście nie służył tylo pokazywaniu, lecz także wyłonieniu najwypimpniejszej maszyny. Tutaj tryumfator kategorii “motocykle”.

Japończycy wbrew powszechnemu mniemaniu nie są wcale narodem szczególnie ceniącym subtelność. 
Na pokazie, poza odpicowanym samochodem, obowiązuje totalne wypimpowanie jego otoczenia - obejmujące par example: maskotki, gadżety i często osobę właściciela mobilu, przebranego za sportretowaną na masce postać. 
Kostiumy budziły moje przerażenie, ale równocześnie podziw (w końcu jestem świeżoupieczonym adeptem szycia!)


Jeśli właściciel akurat stracił swój kostium (np. w pożarze) może go zastąpić lalka przedstawiająca daną bohaterkę (ale podejrzewam, że są za to punkty ujemne)

...no chyba że “zastępcze” lalki są w skali 1:1. Wtedy dostaje się punkty dodatkowe.
Chociaż ja na miejscu PT jury raczej nie dotykałabym tych rekwizytów. Mam pewne podejrzenia do czego, poza dekoracją, były (i są) przez właściciela wykorzystywane... 


W Polsce, kiedy człowiek otwiera bagażnik samochodu ma 30% sznas, że znajdzie tam jakiś przedatowany pokarm, 40% szans na zapasową oponę, 20% na niedziałającą gaśnicę, 8% na niezidentyfikowany śmieć i 2% na ciało.
W Japonii zaś dochodzi jeszcze możliwość znalezienia czegoś TAKIEGO.


Widzieliśmy rzeczy straszne: drzwi otwierające się we wszystkie możliwe strony...

..naklejki przedstawiające wszystkie możliwe.. pozycje...


...plastikowe nakładki udające... nie wiem.. DZIAŁA?!


...oraz pory.
Jest taki koszmarny internetowy mem z piosenką o porach
(Chudy, pomożesz? Za diabła nie pamiętam jak to-to się nazywało...)
dzięki tym ozdobom na wycieraczki, można pokazać całemu światu, że bardzo lubi się piosenkę o porach.

A tu, Kochani macie przykład, jak spektakularnie zrujnować nowe, piękne BMW.
(BTW:  zadziwia mnie skąd Ci młodzieńcy na pokazach mają w ogólę na te automobile pieniądze...)

Aha, trzeba przyznać, że wśród prezentowanych opcji były też malowania, które chętnie bym sprawiła własnemu autku. Toć dopiero bym się wyróżniała na drodze! 

The name “Pussywagon” just got a whole new meaning.

THIS. IS. YOUR. CAR. ON. DRUGS.
Poza samochodami pimp treatment otrzymały także motocykle, skutery wodne I ROWERY:


Hm, czy gdybym wychowała się w Japonii to moje Różowe Ostre wyglądałoby właśnie tak..?


Między mobilami pałętali się oczywiście wypimpowani właściciele. Najczęściej w wieku okołostudenckim i najczęściej przebrani za dziewczynki w wieku szkolnym.


...chociaż wyraźnie nie było ograniczeń wiekowych ani... posturowych. 
W kulturze Japonii, zwanej (błędnie) “kulturą wstydu” są takie okoliczności, w których nie ma żadnego obciachu - i to akurat w Żółtym Kraju bardzo z Małżem lubimy.
Jeśli gruby Pan chce się przebrać za różową pokojówkę: proszę bardzo.


...jeśli rodzice pragną przebrać swoje dziecko za postać z anime - proszę bardzo


...pod warunkiem oczywiście, że są w pobliżu i pilnują latorośli!
(Najlepiej też w przebraniu, by potomek nie czuł się głupio...)


Wśród właścicieli były też opłacone (i okostiumione) przez organizatora modelki, ale zaprawdę nie dało się ich odróżnić od przebranych za swoje idolki chłopców.

O, to prawie na pewno jest dziewczynka!



I jeden z nielicznych identyfikowalnch mężczyzn. Mój idol!


Weirdos Galore!


Na prośbę kogokolwiek z aparatem większość przebierańców potrafi nawet wykonać (solidnie przećwicony wcześniej w domu) program artystyczny!


...albo przynajmniej przybrać trademarkową pozę.

Is it so very wrong that I kinda want this wig?



...not this one though.

Jeszcze jedno: podczas targów widzieliśmy LEGENDARNEGO CZŁOWIEKA KOZŁA!!!
(do tej pory nie do końca pojmuję co on tam robił)
         I ostatnia rzecz, już bardziej na poważnie. Japonia ma duży problem ze swoim stosunkiem do osób niepełnosprawnych - nie na poziomie infrastrukturalnym, (wszystkie budynki są przystosowane do obsługi wózków inwalidzkich etc.) tylko raczej psychologiczno-społeczym. Zobaczyć na ulicy jakiegokolwiek inwalidę to rzadkość. Niestety, dotyczy to nawet uniwersytetu, gdzie niepełnosprawnych studentów (w porównaniu chociażby z UW), prawie w ogóle nie ma. JEDYNYM miejscem, gdzie widziałam osoby na wózkach w normalnej sytuacji społecznej są właśnie wszelkie imprezy animo-mangowe oraz koncerty j-popowe. I dlatego, chociaż czasem tego typu imprezy mnie przerażają,  przyznaję, że mają one przynajmniej jeden ważny cel socjologiczny.

Czytam: O Boże, nic nie czytam. TO PRZEZ TO SZYCIE!!!
Słucham: Tears for Fears - Shout. Czasem tak mam.
Dokonania: Wyraźnie poprawia się moje rozumienie znaków. Czyżby terror Żaby jednak przynosił jakieś efekty?!
Fun Fact: Jeśli wydaje Wam się, że polskie przybytki weselne są OAZĄ POTWORNOŚCI, wyraźnie nie widzieliście nigdy przybytków japońskich. 

Na Daibie mamy ich kilka, na przykład ten, imitujący kawałek renesansowej Florencji. 
Na tle innych nie wypada on nawet tak źle, przynajmniej widać, ze Pan architekt był kiedyś oryginalną Florencję widział. Chociaż pewnie na zdjęciu. I tylko przez chwilę. 

PS. Ponieważ, wygłodzeni brakiem filmowych premier (japońskie kina wprowadzają filmy na ekrany z około dwuletnim, w stosunku do reszty świata, opóźnieniem) popełniliśmy karygodny błąd i udaliśmy się do lokalnego multipleksu na Piratów z Karaibów 4 (albowiem Piraci z Karaibów wraz z Harrym Potterem to jedyne tytuły premierujące w Żółtym Kraju równocześnie z Zachodem)  apelujemy: nie powtarzajcie naszej pomyłki. Jeśli WY kupicie bilet to właśnie WY będziecie odpowiedzialni za to, że powstanie kolejna JESZCE BARDZIEJ POTWORNA część.



Nie dajcie się omamić promocji, ani ścianom fotografii Johnny’ego Deppa!


Zamiast kaszanki z przemielonego Jacka Sparrow’a polecamy Waszej uwadze na przykład Princess Bride. Cudowny, prawdziwie przygodowy film, z czasów, kiedy konwencja fantasy rządziła w kinach, a parodiowano ją za pomocą inteligentnych dialogów, ewentualnie absurdalnego humoru A NIE DOWCIPÓW O KUPIE (I am looking at you Your Highness!!).

7 komentarzy:

  1. Mówisz masz :P
    http://www.youtube.com/watch?v=1wnE4vF9CQ4&feature=related

    Samochody wyczesane do pooglądania ale nie wiem czy bym takim chciał jeździć na co dzień, no parę by się znalazło bo podoba mi się malowanie :P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i ciebie w szale krawieckim najdzie doszycie koronek do twojego różowego pojazdu :).

    OdpowiedzUsuń
  3. no panie szykowne te bryczki :) co prawda nie na polskie drogi te niziutkie zawieszenia :) czyli jak rozumiem po powrocie do kraju wasze volvo idzie do lakiernika na wymalowanie na burtach facjat postaci z Gry o Tron ? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Volvo poszło na handel, by było za co żyć w Japonii :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie się wydaje, że z tą subtelnością to jest tak, jak zawsze: teatr no dla elit, kabuki dla plebsu. Wysublimowane malarstwo tuszowe dla elit, odbijane portrety aktorów dla plebsu. Subtelna sztuka dla elit, różowe pokemony dla plebsu ;)

    Zauważyłam na zdjęciu z bagażnikiem pełnym lal hasło poparcia dla Touhoku :)

    A także:
    お誕生日おめでとう!Niech się spełniają Twoje marzenia, a szwacze skille rosną!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. @Chudini: NOOOO!!! Zainfekowales mojego Miska, od poniedzialku chodzi w kolko i nuci ><!!!
    @Zucker: O, zadziwiajaco blisko trafiles mojej dyskusji z Ukochanym, na temat roznic miedzy fanami w Polsce i Japonii. Wlasnie tam dowodzilam, ze nawet tak szalony maniak GoT jak ja, NIGDY nie nakleilby sobie postaci z ksiazki na automobil!
    @Lil' Wolff: Dzieki za pamiec:) Coz ja poradze, ze rozowe pokomony sa antropologicznie o wiele ciekawsze niz jakies wabi-sabi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To niestety/stety maja do siebie świńskie - fińskie piosenki folkowo podobne. Zespół to Loituma utwór Leva's Polka, ale to jedyny chyba ich ciekawy kawałek. :)

    OdpowiedzUsuń