środa, 6 kwietnia 2011

Witajcie w Bloku C!



All hail the Stuff!!!

          PT Czytelnicy! Liczę, że doceniliście chwilową przerwę w moim Literackim Rozwolnieniu i poświęciliście te kilka dni bez aktualizacji “Dziennika Długiej Nogi” na coś pożytecznego (na przykład pracę biurową)... Nic jednak nie trwa wiecznie i, po nieszczególnie długiej internetowej niebytności, niniejszym powracam do blogowania.
          Wiadomość numer 1: PRZEPROWADZILIŚMY SIĘ! 
          (Skomplikowany und wyboisty proces transportu naszego dobytku z jednego końca Tokio na drugi, to zresztą główna przyczyna braku zwykłego początkotygodniowego wpisu...)
         Nawiasem mówiąc, nie polecamy nikomu prób zmiany zamieszkania w Tokio w okolicach początku roku akademickiego (oraz przypadkowo po KATASTROFIE ATOMOWEJ). Firmy przewozowe mają zamówień pod sufit i chyba tylko japońska grzeczność sprawiła, że nie zostaliśmy w nich, za nasze absurdalne propozycje “to może jutro?”, wyśmiani. Niemniej jednak, mając w pamięci spektakularną (aczkolwiek niezłą dla kondycji) porażkę, jaką było  wyprowadzanie się z Mitaki bez wspomagania, bardzo chcieliśmy tym razem skorzystać z pomocy wana przewozowego. Ba! próbowaliśmy nawet wypożyczyć własne autko ale (i to ważna uwaga dla naszych potencjalnych gości) - wydawane w Polsce międzynarodowe prawojazdy nie jest od 2008 roku respektowane w Japonii (chociaż jak byk stoi w nim napisane, iż Japonia powinna je uznawać). Mało kto, łącznie z firmami wynajmującymi w żółtym kraju samochody, wie o tej drobostce, ale w wypadku ewnetualnej stłuczki i/lub kontroli policyjnej konsekwencje prawdopodobnie nie są miłe. 
          Kiedy  już gotowi byliśmy zarzucić wszelkie plany przeprowadzkowe, niezastąpiony Małż odnalazł w intersieci Ręce Które Leczą, czyli firmę Tokyo Helping Hands. Firma (co za wstyd!), sprofilowana pod Białe Małpiszony, lecz jak się okazało szybka, niezawodna oraz, co najważniejsze TANIA. 



Właściciel i naczelny (jedyny?) pracownik THH, Pan O: dumny absolwent filologii chińskiej, zarabiający na życie jako Mr. Przeprowadzka. Zaprawdę, napawa mnie to optymizmem, jeśli chodzi o mą własną przyszłość zawodową!
         Aha! Jeśli jakimś cudem czyta to jakiś Polak w Tokio, który też ma tendencję do niewytłumaczalnego obrastania w np. buty, a musi się szybko przeprowadzić: polecamy Pomocne Ręce!
(jeśli klikniecie link, zobaczycie też świetny przykład tzw. ‘japońskiej szkoły web designu’!)
           Zatem, pozwolicie, że powtórzę tryumfalnie: PRZEPROWADZILIŚMY SIĘ! W ramach dalszego ciągu bezwstydnego obnoszenia się z naszym, wielkim, pięknym lokum,  wydarzenie artystyczne: premiera pierwszego blogowego filmiku. Uznaliśmy z Misiem, że najlepszym sposobem wirtualnego zaproszenia Was do naszego nowego mieszkania, będzie przygotowanie krótkometrażowego filmu, utrzymanego w estetyce kina Dogmy. Enjoy! 

      

(zamiast efektów specjalnych moje epickie posapywanie!)
Czytam: Toby Slade Japanese Fashion: A Cultural History. Dopiero zaczęłam, ale mam dwie uwagi. 1/ Jeśli ktoś nazywa się Toby Slade, to zamiast pisać książki powinien założyć zespół glamrockowy 2/ Nie należy tytułować książki, która zajmuje się modą nowożytną Japanese Fashion. Would Japnanese Moder Fashion really sound so bad?
Słucham: Say Y - Colours of My Radio. Albowiem dobra oraz słuszna jest to piosenka na wiosnę.
Dokonania: Z wielkim lękiem i pewną niechęcią otworzyłam wreszcie syllabus tegosemestralnych zajęć na Todaju. 
Fun Fact: Są tylko dwa wykłady, na które naprawdę powinnam koniecznie się zapisać. Oczywiście oba w ten sam dzień o tej samej godzinie.

12 komentarzy:

  1. Filmik zacny, i jak zawsze wypatrzyłem parę rzeczy. :P
    - Różowy postrach szos, jest i na zdjęciach i mam cały balkon dla siebie.
    - Fajne masz pompony u skarpet. :)
    - Mieszkanie przeogromne.
    - Spodziewałem się większej kolekcji butów w szafce przy wejściu.
    - Może do swojego mac'ka byś monitor kupiła, wygląda na samotnego na tym wielkim biurku/stoliku.
    - Co do podniesionej deski sedesu. My (faceci) po prostu wychodzimy z założenia że jesteście duże dziewczynki i dacie radę ją same opuścić. Skoro nam się udaje podnieść. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Film zaiste epicki :) mieszkanie (poza łazienką i maszynką do gotowania ryżu) jest właściwie w takim neutralnym narodowo stylu. Czy wszystkie mieszkania w tym akademiku są robione tak, by małe małpy nie odczuwały zbytniego szoku kulturowego ? Widać, że wszystko zrobione z dużym smakiem, a drewniana podłoga w całym mieszkaniu jest po prostu obłędna :) Salon taki, że zmieściłyby się tam moje dwa mieszkania (i balkon) :)

    Szacun :)

    OdpowiedzUsuń
  3. RÓŻOWE DRZWI! ha ha! (points finger)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, nareszcie mogłam sobie obejrzeć ten filmik! :) (jak wracam o 21:00 do domu, to już nie mam siły włączać kompa ;D). Ślicznie dziękuję za "Z kamerą wśród Majaków"! Chcę jeszcze w przyszłości! :D Macie cudowne mieszkanie, a najbardziej ze wszystkiego rozczuliły mnie patriotyczne kapcioszki Piotrka :D

    OdpowiedzUsuń
  5. @Chudini: no wiesz, ta szafka jest bardzo duza. specjalnie dla Ciebie przygotuje jeszcze w tym roku post o wszystkich moich butach :D
    @Zucker: hm, generalnie to jest typowy styl japonskiego mieszkania. poza lazienka, wejsciem i rzeczona gotowarka, akcentow wschodnich nie ma i u przecietnego ryzojada. ciezko gdzies znalezc papierowe drzwi i maty tatami, (co za czasy!) :D
    @Sznycelek: SPISZ NA BALKONIE!!! (a drzwi sa takie raczej buraczkowe...)
    @MJS: I KNOW!!!
    @Wolff: wyczuwam, ze grozi Ci 過労死 ^^. Papciuchy swietnie froteruja podloge :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przyjezdzam, bez kitu! Moge nawet spac pod stolem albo w szafce z butami! Bardzo fajne mieszkanko. :) (to pisalam ja, Korzeniowska)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na foto story o butach, nigdy nie potrafiłem zrozumieć tej pasji, i dlatego mnie ciekawi. :P
    Może jak zrozumiem to i się wciągnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maj, ja też mam takie uczucie, zwłaszcza w poniedziałki wieczorem ;)
    W maju przyjeżdża mistrzyni Hany i będziemy mieć warsztaty z buyowania! :D Przez moją dodatkową robotę nie będę mogła być we wszystkie dni, ale z drugiej strony dzięki robocie mogę sobie pozwolić na te warsztaty, więc hm... Sprawa jest skomplikowana ;) A potem będę miała kolejne warsztaty kaligraficzne, będą w jeden weekend, w Warszawie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. @momo: bo ja wiem... a co jak sie w tym UK-ju tak roztylas, ze pod stol nie wejdziesz?
    @Chudini: nooo... zdobycie szpilek w Twoim rozmiarze to dobiero byloby wyzwanie na miare moich mozliwosci! :D
    @Lil' Wolff: Kaligrafuj, kaligrafuj... ZAPOROSZENIA NA SLUB!!! >:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiem czy dał bym rade się w nich poruszać, poza tym nie jest to mój styl chyba. :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Maj, no roztylam sie, roztylam. I co z tego?! Palcem bedziesz mnie wytykac? :D Duze mieszkanie macie, to wiekszy stol dla mnie postawicie. Ot co!

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń