wtorek, 19 kwietnia 2011

Dyktatura Hausłajfa



Jakoś tak się złożyło, że drugi semestr z rzędu zapisałam się raz w tygodniu od rana do nocy na zajęcia językowe u Żaby..... Syndrom Sztokholmski jak nic.
         Dzisiaj wpis raczej z gatunku ubogich, bo po pierwsze tkwię w niewoli Zadań Domowych* od Żaby, a po wtóre wpadłam w ciąg popkulturowy, związany z niedzielną premierą Game of Thrones. (Ciągi takie, ku irytacji mojego Małża zdarzają mi się od czasu do czasu, pod wpływem różnych elementów popkultury [ostatnie przypadki to chyba Dragon Age i okolice drugiego sezonu Lost] i objawiają tym, że przez dwa do trzech tygodni, więcej czasu niż w tzw. ‘realu’ spędzam na wszelkiego rodzaju forach/blogach and whatnot). 
           Niemniej jednak, w internetowym ciągu, czy poza nim, chciałabym odnieść się do jednego wątku z komentarzy do wpisu poprzedniego. Wygląda na to, że bardzo spodobały się Wam nasze deseczki do krojenia. Nie wiem jednak, czy jesteście świadomi, że stanowią one zaledwie mikrej wielkości przykład czegoś, co można nazwać Japońską Dyktaturą Hausłajfów. Dyktatura owa to zjawisko na tyle mocno zakorzenione w lokalnej rzeczywistości, że choć powoli układ, który Dyktaturę Hausłajfów wyprodukował przestaje być w Japonii układem obowiązującym, to jego efekty są nadal szeroko odczuwalne. Jaki  układ? Ano taki, według którego brzydsza część żółtego społeczeństwa zasuwa dwadzieścia godzin na dobę w firmach, po to, aby przynieść własnym małżonkom wypracowaną w pocie czoła gotóweczkę. Według tegoż układu Żółte Żony (ŻŻ) sprawują pełną kontrolę nad domowym budżetem. W związku z tym nie tylko wydzielają partnerom “kieszonkowe” ale przede wszystkim decydują o większości rodzinnych zakupów małego i średniego kalibru. To oczywiście czyni je modelowym klientem docelowym dla.... zasadniczo wszystkich. Supermarkety oferują dowożenie zakupów do domu przy rachunku rzędu 30 złotych. Odkurzacze są projektowane nie tylko po to, żeby dobrze wciągać śmieci, ale także żeby wygodnie się ich używało. Podobnie pralki (w Japonii nie ma domowych pralek, które ładowałoby się z boku... PRZECIEŻ WTEDY TRZEBA BY BYŁO SIĘ SCHYLIĆ!!!). Z kolei sztućce naczynia oraz inny sprzęt, w przypadku którego nie ma aż takich różnic technologicznych między firmami, z całej siły eksploatują “czynik słodkości” (zwany także “czynnikiem kawaii”). Wizyta w japońskim sklepie z AGD może Polaka przyprawić o epilepsję. Niektórzy nie wiedzą, że w widocznym spektrum światła jest aż tyle kolorów!!!
         Jedyny szkopuł w tym, iż wszelkie elektryczne urządzenia z Żółtego Kraju wymagają w Polsce przejściówek na prąd. Ale szczęśliwie, jest wiele rzeczy do obsługi których prąd nie jest potrzebny. Na przykład pewne packi do ciasta, które odnalazła w Osace Ada.
          Cóż, jak wiadomo, ja Hałsłajfem jestem marnym, więc rzeczy w estetyce kawaii hausuwaifu mam niewiele. Poniżej dwie:

Zestaw miseczek z prosiakiem.
“Nawet świnka potrafi wspiąć się na drzewo...!”
(Jeśli potrafisz dokończyć powyższe zdanie, oznacza to, że jesteśmy z tej samej generacji!)

....oraz nowonabyta walizka w kropeczki.
For those, who like to travel in style!
(Geneza: Małż zepsuł swoją poprzednią kabinówkę, więc zgodnie z logiką obrotu dóbr w małżeństwie dostał moją, a ja mogłam sobie kupić nową!)
*/ “Zadadnia Domowe”, jak dumnie to brzmi, gdy ma się 25 lat!
Czytam: Oficjalnie Gendering Modern Japanese History pod red. B. Molony i K. Uno, ale faktycznie raczej Winter is Coming i kilka innych stron/blogów/forów związanych z Game of Thrones.
Słucham: Diorama - Record Deal. Moja ajTunsowa szufla upodobała sobie tę piosenkę.
Dokonania: Failures: Popłakałam się troszeczkę na napisach początkowych Winter is Coming. No cóż, długo czekałam na tę premierę.
Fun Fact: Game of Thrones jest najlepiej sprzedającym się za granicą serialem w historii HBO! Hyhy.


I co i co? Jak Wam się podobało?
Random thoughts: 
Może troszkę przyciężkawa była ta ekspozycja, ale jakże skuteczna!
Małż (czyli moja Nieoczytana w Martinie Grupa Kontrolna) o nic mnie nie dopytywał i załapał wszystkie najważniejsze rzeczy. Pamięta nieźle kto jest czyim bratem/kumplem etc... Co prawda zapytany z nienacka jeszcze nie potrafi stwierdzić na przykład ile Ned Stark ma dzieci, lecz myślę, że po drugim odcinku będzie wiedział nie tylko to, ale nawet jak pędraki mają na imię!
(Hm, oczywiście to, że Misiek nie czytał książki ma też minusy. Nie za bardzo można z nim rozmawiać, bez narażania biedaka na spoilery. Ale za to miło się słucha jego teorii. Some of them are HIGH-LARR-IOUS!!)
Może nie wszytsko mi się podobało, ale nie mam zielonego pojęcia, jak to, co nie do końca grało można było zrobić lepiej... Ach, pomyśleć, że teraz co niedzielę będzie mnie czekać porcja GoT-owej radości! A za rok powtórka z rozrywki, bo HBO dzisiaj rano zakontraktowało drugi sezon!
Serialowy weekend z The Killing, The Borgias oraz Grą o Tron oficjalnie ogłaszam najlepiej wyglądające combo telewizyjnym EVAHR!
(Also: “WHERE’S THE IMP!?”. Z Małżem mamy mocne przekonanie, że dzieciom poniżej 16-go roku życia powinno się zakazać występowania w telewizji. Jedynym wyjątkiem od tej zasady był do tej pory  Rico Rodriguez (Manny z Modern Family). Teraz dołącza do niego Maisie Williams!)
Squeeee!

!!!
.

8 komentarzy:

  1. ...kiedy ja chwala :)

    A ja wlasnie sie zastanawiam czy nie poczkeac na GoTa, az caly sezon nie wyjdzie. W sumie to ten sam casus co z ksiazkami - 1szy tom czytalem 3 razy, drugi 2, tylko daltego, ze zanim wyszedl kolejny, to zapominalem co bylo w poprzednim. Terraz czekam az Martin dokonczy cykl albo umrze :P

    OdpowiedzUsuń
  2. That was fun! Już na samym początku zauroczył mnie opening, bardzo fajnie pomyślany :) Tyrion jest świetny w swojej roli, a Viserys wygląda DOKŁADNIE tak, jak go sobie wyobrażałam! Khal Drogo ze swoim ciałem kulturysty i makijażem - super zrobiony. Tylko Dany jakaś taka... nie do końca :/ Wygląda na to, że ma na podorędziu tylko jeden wyraz twarzy, co nie jest dobre u aktorki. Mam za to szansę polubić filmowego Brana, bo jest naprawdę ślicznym dzieckiem - książkowy nudził mnie i niezmiernie irytował.
    Cat jest jakaś dziwnie stara, ale i tak jej nie lubię więc nie szkodzi :p
    Tylko sam król mi najmniej pasuje, wyobrażałam go sobie ze smoliście czarnymi włosami i jednak nieco przystojniejszą twarzą. A, i twarz drzewa mi się nie podobała xD

    Zaś na serio: all in all podobało mi się bardzo, jest zaskakująco wiernie w stosunku do książki, a w dodatku Glebowi również się podobało (nie czytał książki) i będziemy oglądać razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Magda: FU! Nie spojluj! Albo chociaż ostrzegaj no... co za ludzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. SPOILER WARNUNG:

    "Mam za to szansę polubić filmowego Brana, bo jest naprawdę ślicznym dzieckiem - książkowy nudził mnie i niezmiernie irytował." - jeżeli to nie sugeruje, że młodzian przeżyje upadek z wieży to sorry. Chyba, że nie zauważyłaś, że odcinek się kończy cliffhangerem gdy gnojek spada. :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie wypowiem się tylko na temat "logiki małżeńskiej" całkiem ciekawe podejście. :)
    A tu co do świnki i reszty bandy :P
    http://www.youtube.com/watch?v=ZIK64lxstys

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa, faktycznie! >.< Wybacz mi, Piotrze, od teraz wszelkie spostrzeżenia będę oflagowywać!
    Me so sorry ;_;

    PS. Wiesz już, że przeżyje, ale nie wiesz, jak długo pociągnie :>

    OdpowiedzUsuń
  7. @Maciek: nooo jak Martini nam wykorkuje to bedzie niezly pasztet :/ Plus, jesli masz na tyle silna wole, zeby poczekac na koniec sezonu i obejrzec go w calosci: go ahead - to zaledwie 10 godzin Twojego zycia :) tylko koniecznie ogladaj w HD, serial jest SLICZNY.
    @Wolff: he, he, czytalam gdzies tekst na temat Jasona Momoy, z ktorego wynikalo, ze jego wersja khaala D. jest tak kiziorska, ze nikt nie osmielilby mu zwrocic uwagi, ze moze naduzywa eyelinera :D. A Dany musi byc na poczatku rozmemlana, zeby miala jakas przestrzen do rozwoju:d

    OdpowiedzUsuń