wtorek, 22 listopada 2011

W czasie deszczu...



Behold! Autochtoniczna, zmultiplikowana pięciokrotnie wersja Justina Biebera!!! Wytapetowano nimi całe wnętrze lokalnej kolejki, więc na pamięć znam już każdy wyfotoszopowany włos na ich głowach.

         Ponieważ blognotki planuję z wyprzedzeniem godnym germańskiego generała, dziś powinnam była wkleić barwny i wzbudzający zawiść wpis na temat naszej wyprawy na Ashikaga Wine Festival 2011. Niestety, w związku z tem, że cały weekend lało nieprzeciętnie, nie zdołaliśmy nawet wystawić głów za próg mieszkania. Jest nam smutno, beaujolais nouveau kiśnie gdzieś w butlach, nietknięte naszymi ustami, a na zewnątrz (jak to w grudniu) zaczyna się nieuchronnie japońska jesień... Dary współczucia prosimy kierować na nasz tokijski adres. 

         Tymczasem, CZEK AUT MAJ KREJZI FASZYN SKILLZ!!!


...w zgodzie z najnowszymi trendami jesiennymi: ocieplacze rodem z taśmy VHS z kursem fitness made in the 80s. Liczę, że nowy element garderoby będzie mi świetlać drogę w czasie nocnych biegów.

Czytam: Nadal The Idea of the West
Słucham: Cruxshadows - Cassandra (Ego Likeness Remix). Ktoś miksuje Cruxshadows, żeby brzmieli jak Theatre of Tragedy, generalnie kaszana, ale jakoś, z bliżej niezrozumiałych powodów, dobrze mi siędo tego biega.
Dokonania: Z braku lepszych zajęć, skończyłam Baldurs Gate. Z rozpędu, w entuzjaźmie erpegowym, stworzyłam postać  Robala, Akordeonowego Złodzieja w Kingdom of Loathing  – z moim tresowanym moskitem Glutem i bojowym szczurem Pizgiem tworzymy tak grupę tak wspaniałą, iż raz po raz zapytuję się DLACZEGO NIE TRAFIŁAM NA TĘ GRĘ WCZEŚNIEJ?!
Fun Fact: Przyjemnie (choć trochę niepokojąco) żyje się w domu nerdów, w którym określenie ‘wyglądasz jak Adam Jensen’, jest dla kobiety dowartościowujące.

5 komentarzy:

  1. Zacznę od tego że mało nie oślepłem od blasku twoich getr / getrów.... nie mam pojęcia jak odmienić. :P

    Może do przewiezienia dodatkowego bagażu podręcznego przyczyniło się to że nad biedna panią na lotnisku stało 8 osób, połowa z nadbagażem i z paroma podręcznymi. Więc myślę że się poddała i przyczepiła tą karteczkę żebyśmy już sobie poszli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani na lotnisku to raczej uległa terrorowi stada białych małp :) bała się pewnie bidula, że ją zmiażdżycie i zjecie :)

    Radioaktywne getry są full wypas :) W moich ciuchach do biegania odblaskowe są tylko główne szwy na bluzie, więc w praktyce mnie nie widać :)

    P.S: JW zechce Pani powiadomić Małża, iż mojej załodze kerbali udało się cało i zdrowo wylądować na księżycu :) Niestety defekt pierścienia rozdzielającego uniemożliwił odpalenie modułu powrotnego i bohaterska załoga pozostała na zawsze na srebrnym globie. Cześć ich pamięci :) W kolejnej misji mam nadzieję wyeliminować ten problem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. He, he, mój bohater (wojownik) w Baldurze nazywał się Wodzirej, a następny (czarodziej) - Monciwoda :D Zwijałam się ze śmiechu, gdy pojawiał się tekst "a więc to ty, Monciwoda, Dziecię Baala!" xD

    Getry rlz. Bardzo dobrze, trzeba być widocznym.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Chudini: Ja mysle, ze bardziej niz osiem osob, pania na lotnisku przeraziles TY swoja... hm, 'niejaponska' postura :D Moze przylecialbys do Tokio pomoc nam przeprawic sie przez odprawe w marcu ? :D

    @Zucker: Ty nie musisz byc odblaskowy, bo u Ciebie na Skarbka nic nie jezdzi, moze poza pijanym furmanem :d Aha, Jesli sciagniesz dodatkowy pakiet czesci do Krebal Space Program autorstwa (a jakze) mego Miska - otrzymasz luksusowy ladownik Ksiezycowy => http://kerbalspaceprogram.com/forum/index.php?topic=4437.0 :D

    @Lil' Wolff: Bedac bywalcem wesel, znam wielu wodzirejow, ktorych mozna okreslic mianem potomkow Pana Mordu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. to małż JW projektuje również statki kosmiczne ? :) hohohohoho toż to człowiek wielu talentów :)

    OdpowiedzUsuń