poniedziałek, 26 września 2011

No to Nara!


...dzisiaj krótko, z obrazkami oraz  specjalną krypto-dedykcją dla Wolffonella!

         Dzień dobry. Po krótkiej przerwie technicznej zgłaszamy się z Osaki, drugiego najludniejszego miasta Japonii (przynajmniej jeśli aglomerację Tokio-Jokohama liczyć zusammen do kupy). Osaka, stolica Kansai, słynie z rozrywkowej atmosfery, specyficznej kuchni oraz faktu, że podczas jazdy ruchomymi schodami, stoi się tu po przeciwnej niż w Tokio stronie. Jeszcze inną cechą miasta, użyteczną dla potencjalnego turysty, pozostaje też to, iż wiele okolicznych atrakcji turystycznych znajduje się bardzo od Osaki blisko. Dlatego też (i dzięki nazi-entuzjazmowi krajoznawczemu Mamzilli) bierzemy od kilku dni udział w maratonie zwiedzania, nie pozostawiającym wiele czasu na wytwarzanie blognotek. 
          W telegraficznym skrócie donosimy zatem tylko, że nasz hotel może i nie posiada w pokojach pryszniców ale szczęśliwie dysponuje bezprzewodowym internetem i jednak można do nas mailować. Nawiasem mówiąc, zamiast rzeczonych pryszniców, mamy do dyspozycji publiczną łaźnię w starym stylu, co stanowi fajną okazję kulturoznawczą. Pokój również wybraliśmy w stylu japońskim (to jest: z futonami zamiast łóżek oraz matami tatami na podłodze). Przerabialiśmy tę opcję już kilka razy, w różnych zakresach budżetowych i możemy zdecydowanie stwierdzić, że, w miarę możliwości, należy w Japonii optować za taką właśnie, lokalną wersją noclegu, miast standardowej, zglobalizowanej opcji łóżko-klapki-telewizor.
          Anyhows, w dzisiejszej odsłonie albumu foto: sub-wycieczka do Nary, pierwszej stolicy Japonii. Skojarzenia z Gnieznem są jak najbardziej na miejscu, bo Nara jest spokojna, turyści rozłażą się po okolicznej zieleni i jakoś wizualnie zanikają, a kaliber zabytków jest spektakularny!

Tym, czym dla Krakowa są stada gołębi-sraluchów, są dla Nary stada danieli (również sraluchów), rzucających się na turystów i wymuszających pokarm.

Ja i Małż na tle narowej Atrakcji Numer 1 - pawilonu Daibutsuden w świątyni Tōdaiji. Poza największym na świecie budynkiem z drewna, zdjęcie przedstawia też rzadki obraz prawdziwej różnicy wzrostu między mną a Miśkiem, widocznej średnio raz do roku, kiedy zamiast butów na obcasie zakładam abibaski.


Ponieważ Tōdaiji jest świątynią buddyjską, można tam zaobserwować wiele specyficznie buddyjskich rytuałów, na przykład okadzanie się dymem. Ja jednak chciałabym zwrócić Waszą uwagę na kilka elementów profesjonalnej obsługi kimona, widocznych na zdjęciu. Spójrzcie na przykład, jak zręcznie pan ujął wiszący rękaw, unikając wsadzenia go w popiół, albo, jak pięknie kołnierz kimona pani układa się na karku, tworząc odpowiednik zachodniego dekoltu.

Mnich spalający tabliczki wotywne. Za nim, niewidoczny na zdjęciu, wyrasta gigantyczny, szesnastometrowy posąg Wielkiego Buddy z 752 roku. Ten akurat wielki Budda często tracił głowę w wypadkach, więc obecna pochodzi z XVII wieku.

Gros turystycznego uroku Nary stanowi park, na terenie którego rozlokowane są najważniejsze atrakcje... oraz kilka pomniejszych dziwów - na przykład tzw. Złote Cyce.

Kapłanka w chramie Kasuga z szerokim asortymentem talizmanów ochronnych do nabycia po okazyjnych cenach. Chram Kasuga to rodowy chram Fujiwarów, arcyważnego rodu z początków okresu dworskiego, stałego dostarczyciela małżonek dla Cesarza.


Tenże sam chram Kasuga i ja. Najwyraźniej blokuję drogę do drzwi oświecenia. 
BTW, ‘chram’ to wygodna nazwa, bo od razu sugeruje, że dane miejsce związane jest z shintō. Dlatego, w przypadku chramów postuluję unikania nazwy ‘świątynia’, sugerującej w Japonii związek z buddyzmem.

Tradycyjnie, dla fanów Mamzilli, świadectwo, że Mamzilla jest cała i zdrowa oraz ma się dobrze.

A propos Mamzilli - w niedzielę wysłaliśmy ją pociągiem do świątyni Itsukushima, gdzie na dzień przejęła ją A. wraz z rodzicami. Przywieźli między innymi zdjęcia z pięknej, tradycyjnej ceremonii ślubnej. Zazdrość!
        Na dziś tyle. O samej Osace, pobliskim Kobe oraz innych atrakcjach przeczytacie (miejmy nadzieję) we wpisie kolejnym!

6 komentarzy:

  1. Mając do wyboru futon albo łóżko, zawsze wygra futon. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naraaaaaaaa...... *__________*

    <3 <3 <3

    PS. Gdzie te złote cyce, jam ich nie spotkała!

    OdpowiedzUsuń
  3. :) trzeba było kupić pakiet tych talizmanów - nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Chudy: widać, żeś w Japonii bywały :D
    @Lil' Wolff: hm, może to jakiś nowy dodatek? Stoją w Nara kōen przed muzeum z ekspozycją o jedwabnym szlaku...
    @Zucker: cały pakiet? toz mieszkanie w Polsce bym musiala sprzedac :D

    OdpowiedzUsuń
  5. 40 year old Web Developer II Magdalene Ruddiman, hailing from Vancouver enjoys watching movies like "Charlie, the Lonesome Cougar" and Sculling. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a Ferrari 250 MM Berlinetta. zobacz to

    OdpowiedzUsuń