wtorek, 17 kwietnia 2012

The End is the Beginning is the End



 Eternity is a terrible thought. I mean WHEN IS IT GOING TO END?!


       Drodzy Czytelnicy. Nieodwołalnie nadeszła pora na notkę liryczną, kończącą internetowy żywot Długiej Nogi. Wróciłam do Polski, prawdziwe życie natychmiast rzuciło mi się do oczu i nie pozwoli pewnie w najbliższym czasie na jakąkolwiek blogotwórczość.
         W ramach ostatniego wpisu chciałabym pozostawić Was więc ze swym krótkim rachunkiem sumienia związanym z ostatnimi 18 miesiącami. Był to czas kształcący, pełen smuteczków, radości, momentów ekscytacji i połaci śmiertelnej nudy. Pozostanie mi po nim kilka silnych wspomnień, które ośmielam się wyszczególnić poniżej.


Za czym na pewno  nieraz zatęsknię:

- Za byciem najwyższą osobą w metrze i sianiu lęku wśród najzatwardzialszych kiziorów poprzez patrzenie na nich z wysokości obuwia na obcasach
- Za widokiem z okna na port i słońce zachodzące za górą Fuji
- Za komunikacją miejską i krajową jak ze snu, cichym, kojącym szumem shinkansena, czy monotonnym, usypiającym stukotem kolejki podmiejskiej.
- Za tłustą rybą z supermarketu, gotową do spożycia na surowo
- Za ścianą w tymże supermarkecie, pełną kolorowych drinków w puszkach, składających się z wódki konserwantów, chemii i cukru.
- Za dystansem od spraw krajowych, możliwością wyłączenia wyborczej.pl i nie zaglądania tam przez tydzień. Za szansą błogiego ignorowania niedokończonej A2, rozkopanej Świętokrzyskiej etc.
- Za suchą słoneczną zimą, z temperaturą oscylującą między 5 a 8 stopniami Celsjusza
- Za niezobowiązującym, studenckim życiem, dobrze opłacanego białego tucznika
- Za ekstatycznym ‘YOU DID IT!’ mojej instruktorki pole dance, wieńczącym me syzyfowe starania opoanowania kolejnej figury
- Za amazon marketem i tanimi książkami opisanymi jako używane a wyglądającymi jak nowe
- Za poczuciem bezpieczeństwa o każdej porze dnia i nocy.


O czym chętnie zapomnę:     

- O powszechnym braku centralnego ogrzewania i powietrzu w mieszkaniach wiecznie wysuszonym przez grzejącą/chłodzącą aparaturę klimatyzacyjną
- O braku nocnej komunikacji, skazującej codziennie jakiś milion osób w obrębie Tokio na szalony, pijacki bieg do ostatniego pociągu o 23:55
- O tym, że ‘starość nie radość’ i że wesołe studenckie życie już nie do końca jest dla mnie, gdyż najwyraźniej pragnę zakorzenić się we własnym domku przed kominkiem i rozpocząć to, co groźnie nazywa się ‘wiciem gniazdka’
- O specyficznym uczuciu przerażenia, które może wywołać tylko mail z sekretariatu, napisany o czwartej rano i żądający doręcznia w ciągu 12 godzin TONY papierów o których nigdy wcześniej nie słyszałam.
- O zapóźnionym repertuarze kinowym namiętnie pomijającym wszystkie filmy, które mnie interesują


         Plusy dodatnie jak widać znacznie przewyższają liczbą plusy ujemne – i słusznie bo cały wyjazd okazał się doświadczeniem wartościowym.  Wszystkim Wam, którzy mi podczas niego towarzyszyliście  dziękuję serdecznie za uwagę, kreatywne komentarze, kilka mniej lub bardziej dziwnych fanmaili oraz podążanie koślawymi śladami mej nogi. Bądźcie zdrowi!

Czytam: udajmy że oferty pracy dla osoby bez doświadczenia, bez umiejętności ale z wielkim ego.
Słucham: David Guetta feat. Sia Titanium. Się pamiętam jeszcze ze zwalającego z nóg trailera do ostatniego sezonu Six Feet Under (przy którym do dzisiaj szlocham jak ostatnie emo). David Guetta ku mej uciesze zaprzedał duszę mainstreamowi i chwała mu za to. Generalnie jednak lubię po prostu piosenki w których panie śpiewają, że są kuloodporne i zrobione z tytanu albowiem mile łechce to mą feministyczną wrażliwość... Gdzieś w okolicach piątej rano, kończąc Mass Effect 3 przyłapałam się na podśpiewywaniu pod nosem tego utworu.
Dokonania: Mass Effect 3 skończony. Nowa szkoła pole dance znaleziona. Gros gotówki na własną rurę zgromadzony. Dorosłe życie? Let’s do this thing!

Na koniec chciałabym pozostawić Was, drodzy Czytelnicy z mądrością rodem z Coelho:




ps. Prawdopodobnie, kiedy już zapuszczę korzenie rozruszam swojego własnego tumblra, który przejmie rolę tego bloga związaną z agendą feministyczną oraz popkulturową. Na pewno umieszczę tu link, więc zaglądajcie odczasu do czasu na porastającą kurzem Długą Nogę.

5 komentarzy:

  1. czekamy z niecierpliwością na nowe wpisy na nowym blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Miodulko!
    Ten blog był źródłem wielu radości i wzruszeń, dziękujemy Ci bardzo za dzielne prowadzenie tej strony! Dzięki niej miałam poczucie, że nasz kontakt pomimo sporej odległości - jest nadal żywy!
    Mówiąc krótko - 足が長い女日記プロジェクト・成功!

    OdpowiedzUsuń
  3. czytając wpis słuchałem tego:
    http://www.youtube.com/watch?v=g1n2RIIyXsA&feature=player_embedded

    i jakoś tak mi się smutno zrobiło, że to już kuniec( chyba, że wezmę kredyt hipoteczny i wyprawię Cię tam ponownie ;) ;(

    artek

    OdpowiedzUsuń
  4. monkeetime/tokyo

    http://www.youtube.com/playlist?list=PL285AD0ED06095CB7&feature=plcp

    artek

    OdpowiedzUsuń
  5. zastanawiam się czy posiadasz jakieś fotki Zatoki tokijskiej/portu(oczywiście pytanie kurtuazyjne, bo pewnikiem masz ich miliony) oraz czy ewentualnie mogłabyś je wrzucić na bloga. niepostrzeżenie zacząłem blogować w twoim blogu.;)

    artek

    OdpowiedzUsuń