Widok z naszej pracowni, wieczorową porą.
‘....and I can see Mt. Fuji from my house!’
Japoński rok akademicki trwa dłużej niż Polski. Ergo (nawet przy skróconym semestrze letnim), zajęcia NADAL się nie skończyły. Nie zważając na to, moje wytresowane 18 (!!!) latami edukacji ciało odmawia przyjęcia do wiadomości, iż przełom lipca i czerwca nie jest czasem wakacyjnym. Przysypiam na zajęciach Żaby (prikaz nieużywania klimatyzacji nie pomaga), półprzytomna oglądam u Wilsona Podróż do Indii i generalnie każdego ranka coraz trudniej mi zwlec własny rozłożysty zad z łóżka. Plusy zaistniałej sytuacji są dwa: po pierwsze, przy lekturze tekstów japońskich, tropikalne temperatury pozwalają osiągnąć stan quasi-zenistycznego transu (co znacząco zwiększa moje osiągi czytelnicze), a po drugie: W Japonii, podczas gorącego pracowitego lata można natknąć się na różnorodne atrakcje!
...zacznijmy od tych kulinarnych. Żółtym specjałem na gorące dni jest tzw. Hiyashi don. Zimny makaron, który po ugotowaniu wkłada się na kilkanaście sekund do gara z lodem. Na taką podkładkę można nałożyć wszystko: sałatę, mnięsko, warzywa, glony lub jajco holenderskie z majonezem. Super sprawa!
....dodatkowo, jednym z ważniejszych turystycznie stołecznych miejsc w okresie czerwiec-wrzeseń staje się Ebisu - i zlokalizowany tamże browar. Oraz otaczające go knajpy, w których można pożreć porządną bawarską, podpiwną KIEŁBASĘ. Mniam, I tell you, MNIAM!
Odziani w letnie garnitury sararimani uciekają z odciętych od klimatyzacji biur i spotyka się ich na przykład w metrze, gdzie w ferworze walki kucają, załatwiając niecierpiące zwłoki transakcje!
Last but not least: panie Japonki schładzają się najczęściej dzierżąc dumnie chroniący przed słońcem parasol. Japończycy płci brzydkiej wolą mieć przy sobie podręczny, nasiąknięty zimną wodą ręczniczek.... Na obrazku mój własny Małż próbuje połączyć jedno z drugim
***
Generalnie, na współ w zespół z lokalesami chłodzimy się jak możemy. Ale czasem całe chłodzenie bierze (za preproszeniem Państwa) w dupę.... (watch out for an incoming rant....)
...bo na ten przykład oglądam premierę czwartego sezonu True Blood i mam wrażenie, że moje włosy zaczynają się palić. Czymże jest ten śmierdzący, niedorzeczny kopiec smrodliwego badziewia?!
Pomyśleć, źe poniedziałkowe wieczory upływały mi przez ostatnie 10 tygodni pod znakiem ekscytującego Game of Thrones do spółki z zmrażającym The Killing. Od tego tygodnia zastępują je Falling Skies (albowiem Małż nie przepuści niczemu, co zawiera UFOLUDY) oraz... no, na pewno nie True Blood, które najwyraźniej zupełnie już zmutowało w osobiste poletko projekcji fan-fiction... AAARGH!!!
Zresztą, co będę ględzić, lepiej zaposiłkuję się Kapitanem P.
Seriously, Alan Ball? I mean, SERIOUSLY?!
Czy ktokolwiek ze scenarzystów pamięta jeszcze że ten serial narodził się jako cięta, campowa satyra?
------
*/ “Dziemniaka” obrał oczywiście Geoffrey Rush we wspaniałym klipie promującym Festiwal Filmowy w Melbourne, który pewnie już widzieliście. Na cześć wielkopomnej roli Mojego Ulubionego Poza Hugo Weavingiem Australijskiego Aktora kupiliśmy, obraliśmy i wreszcie pożaliśmy paczkę ziemniorów. Ziemniory pachniały tęsknotą za Ojczyzną.
Czytam: Evan Wright Generation Kill. Ledwie trzy lata zajęło mi dotarcie do reportażu na którym oparto jeden z moich ulubionych miniseriali. Reportaż jest doskonały. Niczym nieślubne dziecko Paragrafu 22 i Czasu Apokalipsy. Do tego poczęte w Iraku.
Słucham: Faderhead - The Protagonist. I seriously need some new stuff to listen to.
Dokonania: Szyję coś nieprawdopodobnie fajnego, lecz jeszcze nie moge ujawnić co to!
Fun Fact: Uniwersytet Tokijski z japońską skrupulatnością bada co semestr WSZYSTKICH swoich studentów. W tym roku, w związku z oszczędnością prądu, darowano nam pobieranie próbek krwii i moczu (mogłam była więc od rana nie nawadniać się jak obłąkana...), poprzestając na zmierzeniu ile dokładnie urośliśmy i zgrubliśmy w ciągu oststnich sześciu miesięcy oraz NA PRZEPUSZCZENIU NAS WSZYSTKICH PRZEZ RENTGEN KLATKI PIERSIOWEJ. Jakbym po Fukushimie potrzebowała jeszcze więcej napromieniowania...